To rodzaj filmowej biblii dla
wszystkich tych, którzy w niecodzienności odnajdują spełnienie, we względnie
kontrolowanym obłędzie pasji i refleksji nad życiem. Obłędzie czasem jednak
zbyt głębokim, bo na większych bądź mniejszych traumach powstałym i karmiącym się zaawansowanym idealizmem moralnym. W
świecie opanowanym przez istoty pod krawatem i z grubym portfelem, w wyścigu
szczurów po pozycję i pieniądze zatraconych, egzystują także odtrąceni lub świadomie
skazani na życie na marginesie. W nim ludzi wszelkich życiowych orientacji i
wyborów łączą przypadki, często świadome działania lub też zaniechania, a
wszystkie one według tajemniczego wzoru oddziaływają na siebie - to dramatyczny
splot, to zawsze węzeł skomplikowany. Fisher King to dzieło wyjątkowe, nietuzinkowe
i nieszablonowe, dające masę materiału do skonsumowania w akcie natchnionej
intelektualnej dysputy z samym sobą, we własnym wnętrzu przepracowując osobiste
choroby duszy i uniwersalne prawdy o człowieku. Zadający fundamentalne pytania
o istotę człowieczeństwa, skupiając się przede wszystkim na poszukiwaniu
odpowiedzi na dylematy w kwestii kary za grzechy, konsekwencji i
odpowiedzialności podsycanej poczuciem winy. Czy jesteśmy w stanie odkupić
własne winy zadośćuczynić tym, którzy przez nie życiowo poturbowani? Tym wszystkim, którzy to pod
wpływem traum ukryci w świecie spowitym mrokiem, tylko pozornie bezpieczni na
tym odludziu. Z takim duetem aktorskim, z taką wyobraźnią i brawurą Gilliama
oraz błyskotliwą przenikliwością scenarzysty, to nie mogło się nie udać. Jeff
Bridges i Robin Williams w finezyjnie skonstruowanych i odegranych rolach plus
cała obszerna galeria wszelkich dziwadeł, które tak naprawdę są bardziej
ludzkie od tych wszystkich szablonowych obywateli skrojonych podłóg wymagań
świata bezwzględnego. Obserwując niezwykle mądrą, autentycznie zabawną i
głęboko poruszająca historię Jacka i Perry’ego odpływamy w emocjonalną otchłań,
świat refleksji niewymuszony, tylko płynnie z wyczuciem pobudzany. To poważne
psychologiczno-filozoficzne studium, które podane metodą osobliwą daje także
porządną porcję dobrej zabawy z wartościową puentą i przesłaniem. Dla mnie niewątpliwie numer jeden w bogatej twórczości Terry'ego Gilliama!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz