Kulisy powstania filmu powiązane
bezpośrednio z dramatem - ze śmiercią Krzysztofa Krauzego po okrutnej chorobie
i z powstałą potrzebą dokończenia projektu samotnie przez jego małżonkę. Tutaj tkwiła
właśnie moja obawa, znaczy czy pozbawiona głównego czynnika sprawczego Joanna Kos-Krauze, bez nieodżałowanego mistrza podoła temu ambitnemu zadaniu. Tym bardziej te obawy we mnie wzrastały,
bowiem pierwsze opinie widzów były dość sceptyczne, a nawet powiedziałbym,
otwarcie krytyczne. Z drugiej strony Srebrne Lwy przecież zdobyte, więc nagroda ta dawała nadzieje, a temat powzięty i jego ogromny potencjał nie mógł być tak łatwo
zatracony przez osobę, która z mistrzem związana była przez lata nie tylko
przecież zawodowo. Teraz fakty, rzecz jasna z subiektywnej perspektywy! Wnioski
z autopsji, punkt po punkcie. Film ten oczywiście nie jest rozrywkowy ani
widowiskowy - jest prowadzony leniwą narracją, przeplataną długimi, statycznymi
alegorycznymi ujęciami bez udziału postaci. W złudnie pustych scenach
niewiele się dzieje, ale jak to często bywa w tego rodzaju gatunkowej niszy
diabeł tkwi w szczegółach. W tym pozornie biernym chaosie treści do
przekazania, w tym monotonnym laniu przygnębienia wąskim strumieniem jest bowiem zatopiona hipnotyczna aura ciekawości i fascynacji. W tym
specyficznym warsztacie realizacyjnym, w filmowaniu z nieoczywistych
perspektyw, może nawet zbytnio wydumanych jest czystość i autentyzm. W tej
pozbawionej teatralnej maniery grze aktorskiej jest najprawdziwsza prawda i
najzwyklejsza zwyczajność – są wrzące emocje i kaskady podskórnego napięcia. Za
sprawą znakomitego wyczucia materii, przenikliwości intelektu i empatii duszy,
dzięki kameralnemu spojrzeniu na ludzkie dramaty powstał druzgocąco-przygnębiający
obraz prawdy we wnętrzach postaci skrywanej. Powstał niezwykle realistyczny i
doskonale penetrujący emocje film o nienawiści etnicznej w tle i jej konsekwencjach
na pierwszym planie. Film z osobowością i mentalną dojrzałością, film o zagubieniu w odmiennej kulturze i obyczajowości. Film o konsekwencjach wielorakich, stanach ducha z traumatycznymi przeżyciami spiętych - tak różnych, bo tak indywidualnych, powiązanych z okolicznościami miejsca i czasu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz