Pięknie rozpisana (mimo
iż nie pozbawiona cech prowokujących krytykę) biograficzna historia J.R.R. Tolkiena, sugestywnie zawieszona pomiędzy faktami, a baśniowym klimatem wprost
rodem z jego twórczości. Klasycznie z licznymi retrospekcjami ukazane trudne
życie z uwzględnieniem dramatu utraty ojca i matki, w dalszej części
dorastania jako sierota, szczęśliwie jednak korzystając z przywilejów edukacji w dobrej szkole z internatem,
rozwijając dalej wrodzony talent na elitarnej uczelni. W dalszej perspektywie poprzez wojenny koszmar i
wreszcie upragnioną rodzinną stabilizację. Fabularny zapis ucieczki od
wszelkich traum i wspomnień w świat fantazji, osadzonej jednak na gruncie
rzeczywistości i przeniesionej w formule metafor na karty sagi o Śródziemiu. Zauważę,
iż z podobnym schematem scenariuszowym i wizją reżyserską mieliśmy niedawno do
czynienia w przypadku filmu Simona Curtisa o Alanie Milne, wszystkim chyba sentymentalnym dorosłym dzieciakom znanym autorze
książek o przygodach Kubusia Puchatka. Jednako w odróżnieniu od Curtisa, Dome
Karukoski idąc podobnie romantycznym szlakiem uniknął zbytniego smęcenia, a jego
praca ma więcej w sobie charyzmy bez stosowania przesadnej afektacji. Ona
oczywiście intensywnie serce i wzrok w uniesieniu angażuje, przez co może na
pierwszy rzut oka obie interpretacje mogą się szczególnie emocjonalnie jak i
wizualnie wydawać bliźniacze. Tutaj w Tolkienowskiej biografii mimo wszystko montaż jest bardziej dobitny, a ujęcia prócz dopieszczonej detalami scenografii (atrybuty Anglii początku XX
wieku - architektura, przedmioty) i w kontraście do świata uporządkowanego pokoju (bezlitosnej i pozbawionej sensu wojennej przemocy), wykorzystują ujmująco zaaranżowane odniesienia do świata fantasy żyjącego w głowie Tolkiena. W
zasadzie typowo laurkowe, może ciut nazbyt przewidywalne kino posiada jednak czar tak
wielki w którym etykieta, elokwencja, estyma, także potęga wyobraźni oraz miłość i
piękna braterska przyjaźń potrafi wynieść widza ponad prozaiczność codzienności, uzyskując efekt
tak podobny do twórczości Tolkiena.
P.S. Nicholas Caradoc Hoult nowa
obiecująca gwiazda kina, czyli jak odkrywczo właśnie zauważyłem J.R. Salinger
z filmu Danny'ego Stronga oraz, co dla mnie wielkim zaskoczeniem Robert Harley z Faworyty Lantimosa i Nux z
najnowszej odsłony Mad Maxa. Będę postać obserwował!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz