środa, 4 października 2023

Medusa Deluxe (2022) - Thomas Hardiman

 

Od pierwszej sceny uderza nawijka niczym u Quentina Tarrantino i Guy’a Ritchie razem wziętych, w dodatku nawijka uchwycona operatorskim szlifem przywołującym na myśli zakulisowe spacery w Birdmanie (tak, to trochę kopia genialnego filmu  Iñárritu) i jestem od początku kupiony, bo w to mi graj, tego mi akuratnie trzeba było. W dodatku zamiast typowego tła muzycznego kapitalne samotne dźwięki podejrzewam że syntetycznych perkusjonaliów, z odrobiną dawki oszczędnej melodii w tematach. Przede wszystkim dużo gadają, dzieląc się własnymi spostrzeżeniami i siedzącymi we łbach obsesjami dotyczącymi relacji i ambicji, bo to ten inny świat - zepsuty zachód, wielka metropolia z przestylizowanymi dziwakami z nadmiernie przerośniętym ego i tymczasem w tym przypadku miłością do "barokowych" fryzur. Momentami może wizualnie wygląda lekko absurdalnie i przerysowuje postaci oraz sytuacje, ale pomysł jaki się za tym festiwalem popisów kryje naprawdę prądzi, a sama zagadka kryminalną wokół której osnuto nowoczesną narrację ze wspomnianymi operatorskimi i aktorskimi paradami, mimo iż z początku może być potraktowana nie do końca poważnie przez groteskowy sznyt quasi komediowy, to wciąga i prowokuje by ruszyć nieco główką. To wiercenie pojedynczym dźwiękiem też dodaje sugestywnej mocy i napięcie intensyfikuje, więc trudno by nie pozwolić się wkręcić przeżywając bardzo ciekawą kameralną przygodę i na koniec wydać werdykt, że było to naprawdę dobre - szczególnie z tym jak się okaże prozaicznym urwanym wyjaśnieniem i rewiowym finałem po starcie napisów końcowych, który wymiata.

P.S. Kiedy za kamerą zasiada taki Robbie Ryan odpowiedzialny za zdjęcia w Faworycie Lánthimosa, to szczególnie filmowi debiutanta mnóstwo estetycznego waloru dodaje i jednak zamaskowuje końcowe wrażenie, że za artystycznym szlifem obrazu, to scenariusz za wiele ciekawego nie miał do powiedzenia. Tak sobie po kilku godzinach od seansu pomyślałem. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj