wtorek, 10 października 2023

The Offspring - Ixnay on the Hombre (1997)

 


Ostatnia akceptowalna płyta mega gwiazdy amerykańskiego punk rocka i ostatnia ich płyta jaką zakupiłem na nośniku zwanym potocznie taśmą, a oficjalnie kasetą magnetofonową, choć w 1997 roku bardziej majętni ziomale mogli posiadać ową na "sidiku". Mogłem wówczas im zazdrościć, albo mogłem mieć to gdzieś, bowiem żeby Ixnay on the Hombre mnie o ekscytacje na poziomie wyższym przyprawiła to chyba nie. Na pewno jednak pokręciła się w decku całkiem intensywnie i w sumie złego słowa o jej zawartości nie mogę napisać. Dobre punkrockowe granie, w stylu wciąż bliższym punkowym wzorcom i nieco z grunge'ową estetyką powiązaną, a jeszcze wolną od wpływów mainstreamowych pop lipnych sytuacji. Americany już nie zdzierżyłem i na stówę nie wysupłałem na nią zaskórniaków, bo teledyski z niej fruwające w muzycznych stacjach skutecznie mnie od rozrzutności odciągnęły - za to punkt za uczciwość dla ekipy Dextera Hollanda. Punkty też (obowiązkowo) za konkretne tempo Ixnay on the Hombre, za żywioł po prostu - za pazur, za rzężące jeszcze wiosła, za nawet te pomysły które mogły już zwiastować rozmiękczanie (Gone Away, I Choose, Amazed), ale jeszcze nie pajacowanie z jakim zaledwie ponad rok później zostali w moim łbie na wieczność skojarzeni. Jestem nawet wciąż skłonny małe punkty przyznać za wyrazistą oprawę graficzną, chociaż rysunek niczym wyrzeźbiony flamastrami na okładce zeszytu przez smarkacza z kontestacyjnymi skłonnościami objawiającymi się czachomanią nie jest dziełem sztuki wizualnym - tym bardziej na poziomie artystycznej abstrakcji. Niech też będzie mini punkcik za lekkie przymrużenie muzyczne oczu, bo Intermission jako chwila pauzy pomiędzy buzującym testosteronem, to niby jest coś charakterystycznego, nie kompletnie żenującego oraz za Don't Pick It Up, który z tekstem z ś,ź, sz i rz zaśpiewanym przez Big Cyca, mógłby śmiało znaleźć się na którymś z mniej legendarnych krążków ekipy Skiby. Żartuje, joke kWa! Nie cierpię, wręcz brzydzę się tych mniej legendarnych krążków Big Cyca!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj