sobota, 3 lutego 2024

En frygtelig kvinde / Straszna kobieta (2017) - Christian Tafdrup

 

Wykonałem właśnie drobną zaległą robotę, sprawdzając skąd się wziął ten Christian Tafdrup - przypominam iż ten reżyser od w zeszłym roku mocno wychwalanych Gości. Czy on przypadkiem może sroczce spod ogonka nie wypadł, gdy zerknąłem w ubiegłoroczne podsumowania się zastanawiałem i przeglądając informacje na temat wcześniejszych jego pełnometrażowych tytułów (razem dwóch) zauważyłem pośród nich Straszną kobietę, którą ktoś kiedyś mi polecał, a że wiadomo doba nie z gumy i zawsze pierwszeństwo dla znanych przed debiutantami, to o polecajce zapomniałem - ale jak widać finalnie sobie teraz przypomniałem i cieszę się bardzo, bo drugi długi format Duńczyka zasłużenie przez krytykę i jak zauważam wyżej widza wymagającego dostrzeżony. Fajnie się rozwija, opowiadając historie “docierania” (he he) młodej pochłoniętej sobą na starcie relacji pary. Wiadomo na czym się skupiają, co najwięcej im czasu zajmuje, ale pomiędzy czynnościami zwanym zbliżeniami fizycznymi pojawiają się pewne sygnały, jakie jeszcze nie stają się z początku zgrzytami, ale ich potencjał o konfrontacyjnym charakterze jest znaczący, a wkrótce okazuje się że wręcz gigantyczny. Przemeblowywanie dotychczasowego wygodnie bezkompromisowego kawalerskiego życia ma miejsce, a to obciążenie stresogenne przemiany przecież dla "chłopca w męskim ciele" implikujące. Skojarzyłem w tym kontekście pewien mem i teraz wypadałoby by tekst którym opisany przytoczyć, że „te małe różnice które tak Was kiedyś kręciły i bawiły, teraz nazywają się motywami”. :) On uległy to on zły - dominujący jeszcze gorzej! Tak źle i tak niedobrze! Biedy facet trafił na “straszną kobietę”, bowiem prze-sprytną manipulantkę i tylko żal bidulka. Faceci obecnie według nakazów kategorycznych związanych z oczekiwaniami, to jednak jak się okazuje ta słabsza płeć w rzeczywistości. Te wszystkie “straszne kobiety”, to albo ulepiają z mężczyzny błazna albo frustrata, a coraz rzadziej chyba płeć męska ma powody by być w związku z siebie dumną. Finalizując przemyślenia - na ekranie bardzo interesująca wiwisekcja współczesnej roli mężczyzny w nowoczesnych społeczeństwach spętanych radykalnie lewackimi ideami. Może lekko komiczna, na stówę kontrowersyjna - choć chyba jednak mniej niż ta moja żałośnie mazgajska puenta. Jako męża i ojca żyjącego w trzeciej dekadzie XXI wieku tylko na taką mnie jedynie stać. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj