Co
tu dużo filozofować, czy na erudycje wysokich lotów się silić. Tu trzeba
prostych, bezpośrednich słów by przekaz płynący z ekranu zilustrować. Człowiek
więzień bohaterem, pechowiec (Bóg cię kocha!), zamknięty w upośledzonej cielesnej
powłoce. Umysł bystry i wrażliwy, swój dramat pomimo cierpienia w pozytywne
podejście do życia przekuwający. Dla wszystkich zimnych, bezrefleksyjnych
tępaków niczym szarańcza zalewających naszą rzeczywistość Mateusz i mu podobni swą
fizycznością zawsze z debilami będą utożsamiani. Obraz Macieja Pieprzycy dla
nich mękę intelektualną nie do przejścia będzie stanowił – może jedynie salwy
śmiechu wzbudzając, bo on k tak zajebiście „przech” tym ryjem miny
strzela. Tak to już jest, że jak ktoś wartościowy to ten krzyż musi dźwigać, a skurwiele
darem życia bez trosk łaskawie są obdarzani. Nigdy tego nie zrozumiem, że ta
statystyka dla nich tak przychylna! Niewiarygodne! Stąd u mnie wiary w tym
metafizycznym sensie brak! Jednakowoż ja pozbawiony katolickiej filozofii
spojrzenia na cierpienie dostrzec też potrafię, że surowe okoliczności
wzrastania ku większej dojrzałości mogą prowadzić, a cierpienie pokorniejsze
spojrzenie na rzeczywistość wyzwala. Nie zrozumiem jednak pewnie nigdy tej
porażająco nielogicznej i przypadkowo nieweryfikowalnej idei nagrody w
niebie. Może ten ziemski padół byłby dla nas dużo bardziej uchwytnym rajskim mitem,
gdyby wprost proporcjonalnie do naszych czynów już tutaj w życiu doczesnym
bylibyśmy nagradzani czy karceni. To takie banalnie proste i jednocześnie
nonsensownie komplikowane przez „wszystkowiedzący” byt boski. Ale bez filozofii
nadętej być miało, więc się już hamuje i dodam jedynie, że dzięki wybitnej roli
Dawida Ogrodnika i wprawnie w symboliczne rozdziały splecionej formie, wyjątkową produkcję
zobaczyłem. Niezwykle wartościową, dojrzałą opowieść o życiu w którym istotą
codzienne pokonywanie własnej ułomności. Taką lekcje życia osadzoną w zwyczajnej rodzinie i jej
niezwykłej roli, wsparciu i zawodach, porażkach i sukcesach – zwyczajnie o
człowieczeństwie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz