niedziela, 27 kwietnia 2014

Brokeback Mountain / Tajemnica Brokeback Mountain (2005) - Ang Lee




Sporo ostatnio nowych produkcji obejrzałem, szczególnie tuż przed galą oscarową zatrzęsienie ich w krótkim okresie czasu było. Naturalnie po tak intensywnym przypływie pewna posucha nadeszła. Oczekując, więc na kolejną falę kapitalnych nowości do sprawdzonych już tytułów powróciłem, takich co mocno w pamięć się wryły status kultowy zdobywając. Tą drogą Tajemnica Brockeback Mountain na tapecie i kilka zdań grubo ciosanej refleksji wokół tego obrazu. Pewnie kontrowersyjny temat otwartą przestrzeń dla demonstracji prywatnych poglądów daje, jednako ja zamiast ideologiczno-politycznego bełkotu sedna bardziej uniwersalnego w produkcji Anga Lee bym się dopatrywał. W moim przekonaniu to opowieść o zwyczajnym życiu, podejmowanych decyzjach i odpowiedzialności za nie – takich racjonalnych i emocjonalnych wyborach, działaniach przemyślanych i instynktownych. Poszukiwaniu niezdefiniowanego szczęścia, spełnienia w poczuciu satysfakcji jak i porzuceniu własnych potrzeb na rzecz wyższych celów. Burzliwych relacjach międzyludzkich z najbliższym otoczeniem jak i szerokiego ich oddziaływania na wszelkie aspekty codziennej egzystencji. Może to moja instynktowna próba zmarginalizowania homoseksualizmu bohaterów, gdyż nie rozumiejąc specyfiki spostrzegania sfery erotycznej z takiej perspektywy trudno opiniować, czy bardziej empatią ich działania ogarniać. Łatwiej mi szerzej stanowiska nie zajmować, niżby bez najmniejszych podstaw elaboraty w temacie wypisywać. :) Kij w mrowisko niewątpliwie został wetknięty, co oczywiście nie podlega dyskusji, gdyż umieszczenie w środowisku konserwatywnej prowincji gejowskich „odszczepieńców” innego celu mieć nie mogło. Podkurwić tych radykałów, co z ciężkimi buciorami do intymnej strefy „kochających inaczej” się wpieprzają, tych ultrakonserwatywnych, bogobojnych (bo taka tradycja) fanatyzmu miłośników. Udało się to z nawiązką, gdyż szeroka reklama oburzonych produkcje w wielu środowiskach wypromowała, a świetna realizacja warsztatowa zainteresowanie i poklask u koneserów kina wzbudziła. Ja odpowiedzialnie tylko napiszę, że wzruszający i poruszająco dojrzały to obraz, doskonale zrealizowany we wszelkich aspektach rzemiosła filmowego – zrobił wrażenie i w pamięci się zakotwiczył, w moim przypadku bez względu na podjęty temat z tabu związany.

P.S. A może tu tylko o czysty popęd niezaspokojony z winy okoliczności chodziło, a cała reszta to nadinterpretacja? Robię teraz bardzo mądrą minę i jak to czyni cesarz internetu (znacie typa?) kilkukrotnie by efekt intelektualny uzyskać słowo „może” powtarzam! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj