Na
głębokim sentymencie na powierzchnie rynku muzycznego Lesser Key wypływa,
bowiem sternikiem tej załogi Paul D’Amour, czyli pierwotny basista legendy pod szyldem
Tool funkcjonującej. I zapewne jedynie ktoś całkowicie w temacie "narzędzia"
nieobeznany, wpływu macierzystej formacji lidera LK w dźwiękach odgrywanych przez
ekipę Paula nie wychwyci. Trudno też jednoznacznie pomiędzy tymi grupami znak
równości postawić - tu pewne specyficzne echa toolowskie wyłącznie na finalny
kształt dźwiękowej masy Lesser Key oddziaływują. Jasne, że głównie basowe
punktowanie tak firmowe w swej specyficznej manierze osią kompozycji. W sukurs
dla rytmicznego kręgosłupa przychodzi melodyka o melancholijnej estetyce,
wespół z wokalną ekspozycją głosu w zaangażowanym tonie emocjonalnie
zaciągającego. I teraz czas na zasadniczą kwestie, co różnice pomiędzy grupami
czyni, nią w stopniu znaczącym brak w stylu Lesser Key drapieżnej natury,
porzuconej na rzeczy wrażliwości. Ten zabieg waloru czarującego dostarcza,
jednako kolorytu w finalnym odbiorze pozbawia. Budzi się we mnie przekonanie,
że pomimo sporej ambicji by w nieszablonowym graniu zaistnieć, muzycy
jednocześnie zbyt gładko chcieliby do młodych ckliwych serc dotrzeć. Żaden to
zarzut, gdy muzyka o wysokiej, jakości taki target obiera, życzyłbym sobie
jednako by w przyszłości na pełnowymiarowym debiucie pomiędzy rzewne numery
porcję jadu wtłoczyli. Nie wiem czy bez takiego kroku kilkadziesiąt minut
smęcenia mnie do snu nie utuli. :) Powabny to debiucik w sześciu numerach
zamknięty, z wieloma pięknymi motywami, ale i sporymi jeszcze niestety brakami.
Jeżeli z Toolem go bezpośrednio porównywać, polegnie on w takiej konfrontacji,
jeśli natomiast zupełnie zapomnieć o personalnej i gatunkowej konotacji
perspektywiczna to propozycja.
P.S.
Pan śpiewak musi jeszcze sporo pokory do własnych umiejętności nabrać lub też w
trybie ekspresowym braki nadrobić, bo w obecnej formie fragmentaryczne przeciągania
fraz, co najmniej lekkie rany mi zadają. :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz