Odrobinę
wody w dół rzek spłynąć musiało nim pełnowymiarowy produkt tej niewielu
osobnikom znanej załogi światło dzienne ujrzał. Zapowiadany jako naturalne
rozwinięcie stylu zaprezentowanego na mini The Sayings of the Seers, dopiero teraz pod szyldem Electric Talons of the Thunderhawk
swoją zawartością cieszy. Raduje się autor tych słów, bowiem materiał to na
zdecydowanie wysokim poziomie, gdzieś pomiędzy przebojową manierą brzmienia Seattle, a
stonerowym mieleniem zawieszony. Z klasycznie manierycznym zawodzeniem zdolnego
krzykacza oraz wyśmienitym wyczuciem
gatunkowych wymagań. Kapitalny zmysł kompozytorski, talent niezaprzeczalny
ekipy VOTS każe przypuszczać, że jeśli w sukurs możliwościom i umiejętnościom przyjdzie fart w postaci zainteresowania zamożniejszej (oczywiście w
kategoriach niszowych) wytwórni to wkrótce szerzej ich szyld na rynku wypłynie.
Jest ku temu fundament i okoliczności sprzyjające, gdyż od lat nie było takiego
top nakręcenia na tego rodzaju granie. Znaczy mam tu na myśli przestrzeń daleką
od mainstreamowej tandety, co zarabiając kasę produkt jałowy i kiczowaty daje.
Ta wartościowa mym zdaniem moda dosięga tych co w gitarowym młóceniu na
klasycznej podbudowie, swych idoli poszukują. Do tych muzycznych fanów początku
lat dziewięćdziesiątych z pewnością Valley of the Sun ma ogromną szanse
skutecznie dotrzeć i swą propozycją w głowach im zamieszać. Teraz jak na razie
ich zasięg jeszcze dosyć mizerny, zatem w środowisko flanelowo-pustynne czas wpuścić
więcej informacyjnej inicjatywy. Pojawił się świetnie zapowiadający band i
potrzeba mu wsparcia – słuchać, chwalić, rozpowszechniać, a mam przekonanie, że
już wkrótce za ciosem idąc jeszcze lepszym albumem nas poczęstują. Czekam więc już na kolejny akt!
P.S.
Manewr pewien wobec Valley of the Sun zastosowałem, sklejając w jeden album
Electric Talons of the Thunderhawk i The Sayings of the Seers - dzięki temu pełny, taki całkowicie
satysfakcjonujący materiał zyskałem. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz