Co tam współcześnie Michael Mann kręci
szczerze mówiąc mało mnie interesuje. Gdzieś w okolicach Collatetal
zainteresowanie jego obrazami straciłem, bo i pozbawił gość produkcje sygnowane
swoim nazwiskiem błysku, który wcześniej gwarancją najwyższej był jakości.
Miałko się zrobiło i od tamtej pory nijak tego zmienić nie potrafił - nawet
Public Enemies, czego cholernie żałuję, mimo że temat fascynujący ogarniał, to
ciężaru gatunkowego i jakości koneserskiej nie posiadał. Tyle że ja pozbawiony już dziś złudzeń nie
zapomnę z jaką fascynacją oglądałem jego filmy szczególnie z lat
dziewięćdziesiątych, na czele rzecz jasna z Gorączką. To już klasyczny thriller policyjno-gangsterski, tyle że opierający się głównie nie na samej akcji (choć ona tutaj
przecież nad wyraz pasjonująca) tylko na psychologicznych aspektach
międzyludzkich relacji. Pojedynku osobowości wybornie odtwarzanych przez ikony
kina w osobach Roberta De Niro i Ala Pacino. Każdy gest, mimiczny detal to
wyżyny aktorskich umiejętności, może w charakterystyczny i od lat utarty sposób
przez nich powielany, ale to i tak taki poziom, że szczena z podłogi jest
zbierana. Obok nich w dodatku z tuzin postaci, które równie kluczowe znaczenie
dla rozwoju wydarzeń mają. Nazwiska równie gorące i do dzisiaj skutecznie swój
wysoki status na scenie potwierdzające, że tylko kilka z nich przytoczę: Jon
Voigh, Val Kilmer, Tom Sizemore, Danny Trejo, Wes Studi czy ówcześnie jeszcze
nastolatka Natalie Portman. Te zalety siłę ogromną stanowią i nie pozwalają by
upływ dwudziestu lat od premiery wpłyną negatywnie na efekt. Powiem więcej, mam
teraz po seansie kilka godzin temu odbytym wrażenie, że dostrzegam w fabule
więcej detali niżby byłem w stanie lata temu wychwycić - to co między wierszami
ukryte intensywniej odbieram. To argument decydujący, że Heat to dzieło wybitne, przygotowane z niezwykłą intelektualną przenikliwością i techniczną wprawą. Ta
fascynująca opowieść o ludziach z dwóch stron barykady, zaskakująco tożsamych i z bliźniaczymi wewnętrznymi demonami walczących, na określenie klasyk kinematografii
bez wątpienia zasługuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz