Od wielkiego dzwonu zacieram rączki z radości
gdy czarnoskóry faworyt dojrzałych kobiet, znany jako Denzel
Washington na ekranie swoje umiejętności aktorskie prezentuje. Zwyczajnie one
wątpliwej jakości, raczej ograniczone tylko do używania autopilota, powielania
tych samych gestów, tej samej mimiki. Utyskuje sobie teraz w najlepsze, bowiem rzadko jest "Pan postawny" autentyczny i wzbudza swoją grą jakiekolwiek emocje. W tym przypadku akurat obok takich aktorów
charakterystycznych jak Christopher Walken i Mickey Rourke wypada jednak
przekonująco. Bo tym razem, może jakimś cudem reżyser, który przecież za speca od kina akcji
był uważany, do wzniesienia się na szczyt gwiazdora zainspirował, obsadził w
roli dobrze dla niego skrojonej i sam kapitalnie opowiedział mocną historię z
głęboką warstwą emocjonalną. Temat ochroniarza z mroczną przeszłością
zapijającego psychiczne problemy i vendetta stanowiąca główny cel jego
egzystencji, może wykorzystywany wielokrotnie i z innych tytułów często znany,
ale w tej odsłonie to konkretna twarda jazda i w dodatku sporo chwytających za
serce scen do przeżywania. Niby to rasowy sensacyjny film, ale chwilami
ocierający się z zachowaniem oczywiście proporcji (by fana krwawej bitki nie odstraszyć) o psychologiczny dramat, gdyż o relacjach między ludźmi opowiada i to one
właśnie stanowią główną oś wokół której akcja z walką ze skorumpowanymi
policjantami, bezwzględnymi bandziorami kreowana. W nim chłodny profesjonalizm, gruba skóra twardziela i
systematyczne jego z niej odzieranie, by finalnie ciepłą zażyłość z
widzem zbudować. Jest napięcie, jest nerwówka postaci udzielającą się widzowi i
dynamika odpowiednio sterowana. Trochę męczy może ta unowocześniona forma, te ujęcia tuningowane,
takie rwane pulsujące nazbyt wyrazistą barwą. Ich zbyt wiele, jednak można się do tej niekoniecznie trafionej formuły przyzwyczaić i pozwolić porwać historii niezbyt jednak oryginalnej.
P.S. Patrzę i widzę, tak to Dakota
Fanning, ta sama która w American Pastoral ostatnio oglądana. Tak ta sama,
tylko trzynaście lat robi różnicę. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz