Podobno od przybytku głowa nie boli, lecz z drugiej mańki, jak gdzieś kiedyś z ust człowieka życiowo doświadczonego usłyszałem, co
za dużo to i świnia podobno nie zeżre, a że klęska urodzaju wszelkich
pobocznych projektów sygnowanych nazwiskami muzyków Mastodon faktem, to i pozwolę sobie pokaprysić, wybierając z tego rogu obfitości, co
lepsze kąski podłóg własnego gustu, tudzież nie pozwolić sobie na komplikacje
powodowane ewentualnym przesytem od którego łeb napieprzać może. Stąd po zaledwie kilku podejściach do pełnoczasowego debiutu Legends of Seagullmen, czyli formacji, w której stery w swych łapskach dzierżą między innymi dwaj Panowie z uznanych załóg, mianowicie wioślarz właśnie Mastodona Brent Hinds i Danny Carey, podpora rytmiczna Toola, oświadczam, iż mimo, że to w wymiarze warsztatowym
świetnie przygotowany koncept album, to ja akurat nie poddałem się jego
czarowi. Może dla mnie to już naprawdę za dużo tej twórczości okołomastodonowej (choć zdecydowanie więcej na omawianym krążku odniesień do klasycznego przybarwionego klawiszem hard
rocka, bądź chóralnego heavy metalu) ewentualnie nie jestem zwyczajnie zainteresowany
graniem, w którym sznyt kojarzący się z żeglarskimi szantami, względnie pijackimi libacjami zakapiorskich piratów, po prostu odrobinę
rani mój aparat słuchowy. Nie jestem więc zaskoczony, że ilustracyjna muzyczna
konwencja (trochę dźwięków towarzyszących, z morzem oczywiście się kojarzących oraz niemal momentami quasi symfo-filmowe zacięcie) i liryczna konceptualna fabuła
powiązana z opowieściami o wilkach morskich, nie zdobyła mojego większego
uznania i bez żalu przerzuciłem w miarę szybko ten album do folderu z rzadka otwieranego. Może kiedyś w przyszłości jeśli szansa na powrót się nadarzy
zweryfikuje moje obecne stanowisko, lecz dziś brak mi totalnie wiary w to, że
ta jawnie jajcarska zabawa doświadczonych muzyków w morskich półbogów, pomimo wysokiej jakości muzycznej zawartości, kiedykolwiek
znajdzie się w orbicie mojego poważnego zainteresowania. Rzekłem, a mój głos
stanowczy poniósł się po wzburzonych falach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz