Kameralna psychodrama w
doskonałej obsadzie, jednak robiąca wrażenie dość pretensjonalnej i ze względu
na fundamentalną intrygę i idącymi z nią pod rękę zachowaniami postaci mało
autentycznej próby teatralizacji kina sprowadzonej li tylko do ograniczonego stylistycznie teatru telewizji. Problem właściwie polega na tym, że te dialogi są
przeforsowane i te relacje pomiędzy bohaterami wzbudzają bardziej konsternację niż
zdrową, bo konstruktywną ciekawość. Niezrozumienie idei stojącej za tym
projektem, a nawet bardziej przeintelektualizowana formuła odpycha mimo, iż
aktorsko jest dobrze. Rządzące sceną swoiste ADHD drażni i sprowadza oglądanie
do procesu na siłę poszukiwania tego co pozytywne, bez niestety większego
sukcesu. Natłok obłędu rośnie w postępie geometrycznym, postaci kompletnie gubią
racjonalizm i chwilami jest po prostu absurdalnie i irytująco nachalnie, z przesytem,
który w większej dawce niż te 70 minut projekcji byłby nie do zniesienia.
Zniosłem te katusze tylko dzięki krytycznemu odbiorowi z kąśliwym zacięciem i
perspektywą wyżycia się w tekście. A może sobie żartuję i wkręcam? Domniemam sobie, iż ktoś tutaj stojący za kamerą próbował się bawić nieudolnie w
Polańskiego, ale tego Polańskiego sprzed lat pięćdziesięciu, a ja zostałem
nieświadomie dla jego uciechy poddany sprawdzianowi wyrozumiałości wobec
artystycznej woltyżerki i odporności na groteskowy absurd. Ufff.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz