wtorek, 7 kwietnia 2020

Bullets Over Broadway / Strzały na Broadwayu (1994) - Woody Allen




Znak firmowy Allena, czyli ekspresyjne postaci oraz dialogi wystrzeliwane niczym z broni maszynowej pociski, w najbardziej jaskrawym wydaniu tutaj królują. Tutaj tego dobra przyprawiającego przez sto minut o zawrót głowy zatrzęsienie! Nie wymienię wszystkich postaci z racji skupienia się na tych dla akcji mega kluczowych, lecz zaznaczę, iż cała obsada ofensywnie świetną zabawę rozkręca. Spotkanie na planie między innymi naiwnie optymistycznego, względnie utalentowanego i intelektualnie usposobionego młodego dramaturga, wielkiej pretensjonalnej gwiazdy o przebiegłości lisicy, czyli ogólnie osób z kręgów wysokiej kultury i sztuki, ze światem mafijnym i przede wszystkim ambicjami byłej podrzędnej striprizerki awansującej do roli kobiety wzbudzającego postrach gangstera oraz (i tutaj pora na przedstawienie osobowości number one tego popisu warsztatu aktorskiego), czyli jej gorylem dysponującym licznymi trafnym radami w kwestii wątków literackich - stawiających go w praktyce w roli więcej niż tylko zakulisowego konsultanta. Mafioso ma kasę, więc i możliwości, sponsorując zatem spektakl forsuje swoją laleczkę, ale laleczka rozpieszczona nie odczuwa wdzięczności, tylko wciąż roszczenia wysuwa, a o lojalności ani myśli. Taki porywająco stylizowany dziennik przygotowania sztuki wystawianej na deskach legendarnego Browadway'u śledzimy. Nietuzinkowo zabawną kronikę pracy nad dramatem w kilku potrzebujących udoskonalenia poprzez pragmatyczne spojrzenie aktach i wszystkiego co w kulisach się rozegrało, a co decydująco wpłynęło na finalny kształt sztuki i uwaga - jak to u Allena bywa, na swoistą radykalną przemianę osobowościową bohaterów. Doskonała to rewia wytrawnie parodystycznych postaci, jak i popis kapitalnego warsztatu aktorskiego w pięknej aranżacji lat dwudziestych. Wspaniała esencjonalna farsa, nie tylko o kompromisach w obliczu "propozycji nie do odrzucenia". Genialnie zagrana (Wiest, Tilly, Palminteri i o zaskoczenie wielkie, ten często nijaki John Cusack) oraz równie fantastycznie przez Allena, we współpracy z Douglasem McGrathem na efektowne sceny rozpisana. Nie wiem na ile poniższy domysł jest trafiony, bo Allen nie zwykł przecież kopiować pomysłów czy form dosłownie, ale mam wrażenie jakby bardzo Oscarem Johna Landisa zanim zebrał się do działania został zainspirowany. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj