Trójkąt miłosny, w
konstelacji dwóch facetów i kobieta. Zdrada, zazdrość, ale i przewodni dla istoty przebiegu zdarzeń motyw długiej znajomości, a nawet przyjacielskich relacji pomiędzy bohaterami. Na wejście zabawa w domysły, pytań fabuła nie oszczędza, bo człowiek podpuszczony zastanawia się, czy on wiedział, może się domyślał? Czy w katastrofie górniczej zginął, czy może zaaranżował
swoją śmierć, by zrealizować swój tajemniczy plan zemsty? A może to kochanek
wykorzystał swoje możliwości, by pozbyć się podejrzewającego romans męża?
Wszak porywy serca i zazdrość jest w stanie do największych świństw popychać! Do
pewnego momentu cholera ich wie, który którego i czy w ogóle któryś któregoś podstępem pozbyć się próbuje. Szybko jednak na właściwy trop autorka scenariusza i reżyserka w jednej osobie czytelnie naprowadza. Poziom warsztatu aktorskiego nie może być powodem do narzekań, bo obsada starannie dobrana, z nazwisk złożona, które w
ostatnich latach decydują w sporym stopniu o jakości polskiego dramatycznego kina. Realizacja też bez
zarzutu, kierowniczka zamieszania względnie jeszcze młoda, z pewnością z czujnym zmysłem, intuicją i umiejętnościami. Autentyzmu w jej odrobinę już spóźnionym debiutanckim pełnym metrażu nie
brakuje, mocnych emocji i pulsu podskórnego sporo. Gęsta zawiesina z uczuć pomiędzy
bohaterami i nie oszukuję, iż czuje się to napięcie w ich zażyłości. Jeżeli uznać, iż to kino bardzo typowe jak na nasze
polskie warunki, to na tyle dobrze zrobione i z tak doskonale rozegranym dramatycznie finałem, że bez wahania warto te dziewięćdziesiąt minut się nim podręczyć. W mojej ocenie jeden z największych na plus ocenionych debiutów ubiegłego roku. Nie omieszkam przyglądać się jak rozwój kariery Pani Moniki będzie ewoluował i gorąco jej ewentualnej karierze przyklaskiwać zamierzam, jeśli pokładane w niej nadzieje spełni! Oby tylko na brak wsparcia finansowego nie musiała narzekać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz