poniedziałek, 6 kwietnia 2020

Supernova (2019) - Bartosz Kruhlik




Niewiele trzeba aby ściągnąć na siebie nieszczęście, odrobinę emocji nieopanowanych plus może jakiś potworny zbieg okoliczności. Piękny słoneczny letni niedzielny poranek na bocznej drodze, wypadek ze skutkiem śmiertelnym – punkt wyjścia dla tej nieco bardziej niż standardowo obszernej etiudy filmowej, uznanej jednak za produkcję pełnowymiarową i godną zaistnienia na ubiegłorocznym FPFF w Gdyni. Pomysł, a dokładnie temat intensywnie poruszający, ale realizacja mimo że widać, iż zaangażowania aktorom i z pewnością reżyserowi nie można odmówić, to dość amatorska – przynajmniej w odczuciu subiektywnym. Obiektywnie bowiem obraz wywołał sporo szumu festiwalowego i bynajmniej nie był oceniany jako dyletancka pomyłka. Mnie jednak nie przekonał realizacyjnie i ten ogromny potencjał w nim zawarty po to by wstrząsać uznaję za zaprzepaszczony, zarówno przez chwilami zbyt rażącą aktorską nieporadność i afektowny scenariusz - momentami zainfekowany wręcz niedorzecznym dramatyzmem. Jak zaczyna się z wysokiego C i rozwijając wątek myśli się jeszcze o zwiększaniu napięcia, to jest to bardzo wymagający plan i jak się okazuje można nie dźwignąć tak trudnej historii. Do tego jeszcze ta ambitna puenta w scenie zamykającej projekcje, powiązana niewyraźnie z artystyczną metaforą w tytule. Nazbyt obszerna, bo mogąca zawierać w sobie zarówno kwestie diagnozy kondycji polskiego społeczeństwa jako grupy, zarówno z podkreśleniem nierówności czy totalnego zagubienia w wymagającej permanentnie żelaznych nerwów rzeczywistości, jak i głębsze powiązane z unicestwieniem życia, które jest początkiem fali, która niesie ze sobą gniew i emocjonalne spustoszenie. To był pomysł znakomity, lecz zabrakło myślę Bartoszowi Kruhlikowi charyzmy, która na planie zdopingowałaby ekipę do zbudowania większej wiarygodności, a wcześniej nieco wstrzemięźliwości, która scenariusz jego autorstwa by zrównoważyła - pozbawiając go fragmentarycznej sztuczności i ułatwiając zadanie współpracownikom. Na szczęście ma debiutant jeszcze czas na dopracowanie własnej formuły, w dodatku został zauważony, a to obecnie bezcenny fundament dla dalszego rozwoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj