środa, 1 czerwca 2022

Cave In - Heavy Pendulum (2022)

 


Cave In to ekipa dla wszystkich kochających każdą swoją dziarę szalikowców post hardcore'a doskonale znana, a dla wielu spośród nich wręcz legendarna. Ikona tejże sceny, która jak ich biografia podpowiada przez pasmo tragicznych zdarzeń przeszła i zaledwie trzy lata temu do regularnej działalności powróciła. Ja jednak jako posiadacz jednej tylko dziary, wstydliwie mało spektakularnej i żaden oddany kibic takiej sceny, widzę w niej ekipę w której za mikrofonem stoi Stephen Brodsky, człowiek tak swoją drogą związany z Converge, jak dla mnie jeszcze ciekawszy w obozie dużo mniej popularnych Mutoid Man. Mutoid Man obserwuję i jak tylko zaczęły mi się łączyć wątki Cave In i powyższych tak z miejsca sprawdziłem aktualną formułę prezentowaną przez obecnych bohaterów niniejszego rozważania - bez jednak jak dotąd znajomości krążków z pierwszej, formatywnej fazy ich działalności. Heavy Pendulum w zasadzie brzmi bardzo podobnie do ostatniego materiału Mutoid Man, ale nie jest naturalnie wprost bliźniaczym jego odbiciem. To krążek mimo iż oparty o mocarny riff i potężne brzmienie basu, bardzo w swojej zwartej i hermetycznej istocie różnorodny. Psychodeliczny, bo riffy dosadne ciągną się też powłóczyście i jest w nich ten immanentny dla upalonego metalu rodzaj zawieszenia, ale też tony gruzu w gitarowej warstwie puszczają oko do bardziej "groobego" stoner metalu czy nawet sludge metalowego rozgniatania. Mniej tu natomiast hard core'a w post hardcorze, tym bardziej punkowej dynamiki, która stylistyce mięśniaków także nierzadko towarzyszyła - chociaż taki New Reality to jak w mordę strzelił mastodonowy styl z początku kariery. :) Stąd mam przekonanie, iż dzisiejszy Cave In chyba ciąży w kierunku sceny stonerowej, niżby miał swoją przyszłość wiązać z czystym wygarem i aranżami cementującymi ich związek z hard core'm. Są tu wręcz kompozycje których nie powstydziliby się Alice in Chains, więc zdaje się iż bardziej to bujające niż dołujące - bez względu jak bardzo sami Alice in Chains byli w swoich dokonaniach posępni. Kropkę nad i dla tej tezy stanowi numer Reconing, będący fantastyczną wariacją semi akustyczną, z trybalnym charakterem obijania zestawu perkusyjnego. Ten całkiem szeroki rozstrzał stylistyczny bezwzględnie mnie kręci, jednak względnie mnie album rusza jako całość, gdyż za wiele w Cave In ucieczek w porównania, a za mało mimo wszystko własnego oblicza. Oblicza do którego innych wykonawców w przyszłości można by odnosić. A to ważne, by być oryginalnym wzorem, nie tylko wzorów reproduktorem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj