piątek, 24 czerwca 2022

Swan Song / Łabędzi śpiew (2021) - Todd Stephens

 

Ostatnie zlecenie zmuszonego do pogodzenia się ze starością fryzjera i wizażysty małomiasteczkowej elity. Nietypowe okazja do wyrwania się z domu spokojnej starości, w którym czas zagospodarowywany składaniem chusteczek i jedyną prawdziwa przyjemnością w postaci w ukryciu zapalonego babskiego papieroska. Ta historia zawarta w kameralnym nostalgicznym scenariuszu okazała się doskonałą okazją do jeszcze raz udowodnienia kunsztu aktorskiego Udo Kiera. Aktora charakterystycznego, znanego najczęściej z ról drugoplanowych, bardziej niż przeważnie szwarccharakterów. Kadry przelewają się przez ekran, opowieść płynie, a Kier daje popis kunsztu. Forma jest prosta i surowa, ale ma w sobie urok przenikliwego i błyskotliwego wglądu w doświadczenie starości, szczególnie dotkliwej przez pryzmat względnego, bo jak się okazuje tylko lokalnego sukcesu i odczuwania poważania za własne osiągnięcia zawodowe. Przeszłość naturalnie już zamglona, a teraźniejszość tylko nią się żywiąca i gdzieś jeszcze sprawy do domknięcia. Wszystko już za nic przed i jeszcze tylko trzeba dociągnąć do zgonu, a sytuacja daje szansę na chociaż chwilę ostatniej zabawy w prawdziwe życie i klamrę jego zamknięcie. Film mądry i uwrażliwiający, ale też zwyczajnie za mało ekscytujący by przebił się do poziomu wysokiej oglądalności. A trochę szkoda, bo jest okazja by się po prostu wzruszyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj