wtorek, 7 czerwca 2022

Fantastic Negrito - White Jesus Black Problems (2022)

 


White Jesus Black Problems jako całość już się żywo kręci, lecz znaczna jego część towarzyszy mi od jakiegoś czasu, gdyż proces zapoznawania z nowym materiałem Fantastic Negrito trwa w dobre od kilku miesięcy. Obrazki i tzw. lyrics video do Highest Bidder, They Go Low, Oh Betty i Trudoo dużo wcześniej przed premierą tak apetyt wzmacniały, jak po części go zaspokajały, a teraz na dniach do tej serii Nibbadip dołącza i pozwala stwierdzić, iż mocno Negrito na obrazkową promocję stawia, choć widać że możliwości finansowe posiada ograniczone. Dzięki jednak takiej aktywności i strategii jego nieco niedzisiejsza twórczość dotrze do większej grupy słuchaczy, bo odkąd ten wokalista wbił na scenę ze swoją solową działalnością i systematycznie krążki zaczął wydawać, na tą uwagę niewątpliwie zasługuje. Jak od początku kiedy moją sympatię zaskarbił i zainteresowanie większe niż tylko chwilowe zyskał, to artysta nietuzinkowy tak w wymiarze muzycznym, wizualnym jak i lirycznym. Muzycznie oscylując wokół tradycji czarnej muzyki z przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, do swej oryginalnej mikstury dolewa mnóstwo ciekawie zaaranżowanych składników, od soulowej zadumy, poprzez gospelową chóralną podniosłość, po energetyczne, żywiołowe funky i oczywiście pośród folkowych (a to może wprost amerykańskie country?) wycieczek także obowiązkowo bluesowe ingrediencje. Głos kapitanie intonowany i rytmika absolutnie niebanalna, a wizualna otoczka daleka od surowej prostoty i ukierunkowana na kolorową finezję. Natomiast tematy pozornie z tą szaloną energią i barwną przesadą mało spójne, bowiem pod kamuflażem z wesołkowatości i barwnego festynu fatałaszków poważne rozważania o losie zniewolonej czarnoskórej amerykańskiej społeczności się kryją. Piszę pozornie, gdyż to jednak żadna nowość i zaskoczenie, że Afroamerykanie w nostalgicznym bluesie i tych wszystkich powyżej wymienionych muzycznych stylistykach nawet jeśli one energetyczne, to manifestowali gniew i cierpienie, niżby wprost jakoby można było uważać wyłącznie radość życia. Taki właśnie jest styl Fantastic Negrito i wszystko co wokół niego rzucające się w oczy. Niby tanecznie wirujące i pozytywnymi wibracjami pulsujące, ale pod powierzchnią zamyślone i pełne rozczarowania, wręcz goryczy. Taki też ten jego styl, bowiem Xavier Dphrepaulezz to aktywista społeczny i performer niezależny, ale też otwarty umysł, duch nieposkromiony i doskonały muzyk oraz fenomenalny wokalista, a White Jesus Black Problems (dobry tytuł nie?) dostarcza kolejnego argumentu, że gość wciąż się rozwija i nie ma ochoty zamykać się w szablonach, czy dążyć za wszelką cenę do mainstreamowej popularności. Jest już względnie znany i przez branże doceniany, a jego celem jest nie tylko rozwijanie muzycznej estetyki (In My Hand to już chyba jazz?), ale też zmienianie perspektywy spostrzegania. A ja takich artystów cholernie szanuję!

P.S. White Jesus Black Problems, to album który we mnie dojrzewa, co wróży mu wspaniałą przyszłość. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj