poniedziałek, 13 czerwca 2022

Tout s'est bien passé / Wszystko poszło dobrze (2021) - François Ozon

 

Coraz trudniej obecnie obejrzeć coś tematycznie nowego, wszystko w zasadzie i o wszystkim już było i tylko jedynie z rzadka można trafić na produkcję chociaż formą oryginalną. Dlatego gdy spotykam się z obrazem nie grzeszącym czymś niezwykłym czy zgłębiającym problematykę wielokrotnie poddawaną w kinie interpretacji, to niekoniecznie nawet gdy film jest na najwyższym poziomie warsztatowym, przez wzgląd na jego wtórność, nie potrafię tak jak należny się nim zachwycić. Przede wszystkim wówczas porównuję przypominając sobie i kojarząc podobne obrazy, zamiast oceniać bez układu odniesienia, jako formę osobną, a przez to utrzymującą koncentrację wyłącznie na sobie. Wszystko poszło dobrze z miejsca powiązałem z jednej z strony z Miłością Haneke'go, a z drugiej z Ojcem Zellera. Starość, choroba i udział w tym nieodraczalnym i bezlitosnym procesie bardzo dorosłych dzieci. Poza tym środowisko intelektualne czy artystyczne, pozycja społeczna, prestiż z nią związany oraz też interakcje rodzinne, pamięć bardzo wsteczna i zbudowane na ich fundamencie nie do końca zdrowe relacje. Z jednej strony człowiek zmagający się z depresją i bezradnością w chorobie, z drugiej osoby które równie bezradnie przyglądają się jego dramatowi i aktywnie uczestniczą w odchodzeniu z ogromnym psychicznym obciążeniem. Fantastycznie jest to zagrane (dawno nie widziałem Sophie Marceau), tak samo dobrze, mimo iż bez porywającego charakteru dramatycznie poprowadzone - oczywiście jak na kino francuskie z odpowiednio przesadzoną emfazą i ambitnie nadętą humanistyką. Ale to mimo wszystko nie przeszkadza, bo proporcje trzymające przesadę w ryzach są zachowane, a historia i właśnie aktorska maniera wzbudzają w widzu konieczną dla w miarę emocjonalnego przeżywania wydarzeń więź z postaciami. Trochę czarnego poczucia humoru, mądrej psychologii, nieco obyczajowości oraz odkrywania tajemnic jak w thrillerze i mamy całkiem okazały, ale jednak nie nazbyt przejmujący dramat.

P.S. Nagłe zniedołężnienie jeszcze chwilę wcześniej temperamentnego bohatera i wokół niego gęstą sytuację rodzinną uwypukliłem, lecz zasadniczo kluczowym wątkiem w nowym obrazie uznanego François Ozona jest problematyka eutanazji, lecz w dość zdystansowany sposób potraktowana. Przez ten fakt, bardziej niż na rozważaniach o końcu skupiłem się na przemyśleniach dotyczących rodzinnego mikrokosmosu i wszystkiego co w swoim naturalnie zniuansowanym i zbilansowanym charakterze wywoływania wzajemnego wpływu, prowadzi do takiego, a nie innego stanu relacji. Nie wiem jednak czy taka była intencja reżysera, bym kwestię eutanazji spostrzegał jako dla istoty jego pracy drugoplanową.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj