Uwaga,
na początek by wzbudzić kontrowersje myśl prowokująca w kierunku płci brzydkiej z impetem puszczona! Każdy facet po
pięćdziesiątce jest poniekąd przegrany. Tak ten prezes z oszałamiającą
karierą zawodową i olbrzymią kasą ale równocześnie
zaniedbaną rodziną, bo interesy ponad wszystko, a przecież wiadomo że wysoki
komfort życia, to nie jest uniwersalna cudowna recepta na wieczny spokój. Tak
samo z drugiego dalekiego bieguna stary rockendrolowiec, wieloletni
narkoman i alkoholik bez grosza przy duszy, ze skomplikowaną sytuacją życiową, wciąż
smarkacz mentalny z naiwnymi ideałami i zbyt niskim progiem wrażliwości,
który wiele spieprzył i niewiele, ale jednak mimo ogólnej porażki
zrobił całkiem dobrze. Oczywiście totalnie przesadzam, mocno
upraszczam sprowadzając każde męskie życie do wspólnego
pogrążającego w pesymizmie mianownika, ale coś w tym jest, że
ten przełomowy wiek gdy fizycznie człowiek zaczyna niedomagać, a
świat pociech już dawno przestał się ograniczać do piaskownicy może mocno zweryfikować młodzieńcze ideały i oczekiwania.
Wówczas też świadomość nieuniknionego, ograniczonego wpływu jak
i najlepszego już za sobą pozostawionego może bez względu na
status materialny przygnębiać. Bohaterem Zmagań akurat ten facet z
przykładu drugiego, a pierwszy wrzuciłem tylko by przypomnieć że
nic nie jest czarno-białe i każde życiowe wybory muszą nieść
tak przyjemności jak i znacząco mniej radosne reperkusje tychże. Tutaj akurat zamiast
dodawania sobie poczucia wielkości zawodową i materialną pozycją,
hasło dorośnij dominuje i odmieniane jest w kontekście
odpowiedzialności i konsekwencji. Bohater celował sobie beztrosko w
uniki, bo to naturalne kiedy żył trybem utracjusza (bądź
buntownika ze starych jak świat powodów - bo rodzicieli wina), ale
równocześnie absolutnie nie jest pozbawiony uczuć i poczucia winy
(bo to niebieski ptak, artystyczny duch wreszcie autorefleksyjny na starość typ). Komplikował sobie dotychczas życie
bezmyślnie na własne życzenie (bądź przypominam - bo rodzicieli
wina), wiec ZMAGA się z tym co systematycznie przez ignorancję bądź
bezradność latami uparcie kolekcjonowane i pod dywan zamiatane.
Walczy gość z uzależnieniem i mocuje się z mnóstwem przecież
prozaicznych życiowych problemów, a dokładnie wyzwań z nimi
związanych. Dlatego niczego nowego tutaj nie odkryłem czy
zobaczyłem, a tylko potwierdziłem to co nie tylko w filmach widzieć
mi się zdarzyło. Na duży plus jednak nie odkrywczej historii działa
charakterystyczna i przekonująca rola główna oraz w filmie z
kategorii ambitnego dramatu brak większej pretensjonalności i kluczowy, skupiony na sednie surowy realizm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz