Myślę iż takiego, filmu z wrażliwością bezpośrednio dotykającego tematu pedofilii w Kościele od jakiegoś czasu wyczekiwałem.
Ceniąc ogromnie to, co ostatnio zrobił Wojciech Smarzowski, jak i dostrzegając
walory pracy Toma McCarthy'ego wykonanej przy Spotlight, to jednak Ozon zwrócił najpełniej
uwagę na rzecz w tych licznych indywidualnych dramatach najistotniejszą.
Skierował światło na to, co z punktu widzenia ofiar decyduje o istocie walki z zakłamaną
i uprzywilejowaną instytucją, a co sprowadza się zarówno do odwagi by mówić o
krzywdzie i narażać się na powierzchowne medialne osądy oraz bolesne ran
rozdrapywanie, ale też zdobyć się dzięki wewnętrznej sile na porzucenie
motywacji opierającej się przede wszystkim na zemście. Moc emocjonalnego
oddziaływania filmu Ozona tkwi w mym przekonaniu w reżyserskiej przenikliwości
i ludzkiej wrażliwości dzięki którym potrafi on zarazem oddać należyty
szacunek ofiarom, jak i merytorycznie sięgnąć do samego jądra problematyki,
rezygnując z tak kuszącego wysuwania kontrowersji na plan pierwszy. Ozon nie
potrzebuje atakować instytucji korzystając z dużego kalibru amunicji, bowiem aby ukazać cyniczną strategię teoretycznej pokuty wystarczy, aby pozwolić jej
samej obnażyć prawdziwe motywy i porażającą cynizmem optykę wyznaczającą taktykę. Obraz stanowi precyzyjny zapis batalii z
hierarchią kościelną, oparty o autentyczne materiały dokumentujące prawdziwe
wydarzenia. Osobne historie pochodzących z różnych środowisk bohaterów, wskutek rozwoju wydarzeń zostają wplecione w długotrwały proces o charakterze
terapeutycznym poprzez solidarną grupową aktywność. Poprzez działania
nakierowane na dążenie do ukarania tak samo sprawców, jak i tych którzy
świadomi nadużyć przez lata zhańbili się grzechem zaniechania lub wprost nikczemnie ukrywali
przestępczy proceder przed wymiarem sprawiedliwości. Jednak nie samo rozliczanie draństwa jest tu motywem przewodnim, bowiem nie na samej instytucji zdaje się Ozon
skupiać. Reżyser w refleksyjnym tonie koncentruje się na przeżyciach ofiar i
ich poszukiwaniu drogi do oczyszczenia z traumatycznego bagażu. Każdy z nich
osiąga to w oderwaniu od rzeczywistej postawy odpowiedzialnych za ich
cierpienie, dzięki wsparciu najbliższego otoczenia i racjonalnemu spojrzeniu na zakłamaną rzeczywistość. Oczywiście ponosząc samemu znaczne koszta, ale też nie unikając
doświadczania tym bólem swoich najbliższych. Przykre, ale konieczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz