niedziela, 10 listopada 2019

Caramel / Karmel (2007) - Nadine Labaki




Po bardzo udanym i na szczęście równie głośnym Kafarnaum, naturalnie Nadine Labaki przyciągnęła moją uwagę jako wyjątkowa reżyserka (bo Arabka itd. plus mnóstwo wdrukowanych stereotypów) i myślę, że teraz krok po kroczku będę poznawał historię jej dotychczasowego filmowego dorobku, odkrywając jaką drogą zmierzała do momentu, w którym zdolna była nakręcić wybitny obraz o codzienności ludzi żyjących na marginesie współistniejącej kontrastami stolicy Libanu. W pierwszej kolejności zatem sięgam po jej debiut i jak domniemam Karmel zdaje się być zarówno charakterystycznie typowym dla jej reżyserskiego stylu (szczególnie poprzez korzystanie z prostej aczkolwiek plastycznej narracji przy jednoczesnym wykorzystaniu artystycznej wrażliwości), a równolegle poprzez tematykę i koloryt nawiązywać też śmiało do stylistyki z lekka almodowarowskiej. Ciepła i zmysłowa, w tonacji wyrazistej egzotycznej palety barw i gorącej namiętności opowieść o kobietach, których osobne historie życia łączą się w salonie piękności, to prawdziwa uczta dla męskich oczu, ale nade wszystko kunsztownie wnikliwy i subtelnie uroczy wgląd w kobiece dusze w egzotycznym anturażu. Eteryczny i zmysłowy obraz skrupulatnie malowany wrażliwością i przenikliwością w klasycznie obyczajowej aranżacji i jak się domyślam z uniwersalnymi dla każdej szerokości geograficznej prawdami o kobiecej naturze. To mój pierwszy w perspektywie kamery i jak powyżej nadmieniłem drugi z jej perspektywy kontakt z Nadine Labaki - jeden piękniejszy od drugiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj