wtorek, 26 listopada 2019

Dług (1999) - Krzysztof Krauze




Nieodżałowany Krzysztof Krauze i ten moment w historii jego reżyserskiej pracy, który już na dobre jego nazwisko nie tylko w kręgach ambitnych miłośników kina spopularyzował i pośród najwybitniejszych twórców polskiej współczesnej kinematografii umieścił. Później już tylko z każdym kolejnym filmem rodzimy mistrz udowadniał zasadność powyższej tezy, przekonując systematycznie do siebie zawodowych krytyków, wtedy może jeszcze nie do końca przekonanych. Wówczas jednak w roku 1999, na podstawie głośnych wydarzeń, z pewnością jeszcze głośniejszy i nota bene mający praktyczny wpływ na losy prawdziwych bohaterów (akt łaski prezydenckiej) film powstał. Zrobiony warsztatowo zasadniczo tak, jak dwie dekady temu z powodzeniem się kręciło - czyli mniej artystycznej pozy, a więcej bardzo emocjonalnego surowego spojrzenia na nośny temat przez pryzmat społeczny, a precyzyjnie ujmując dokonujący etycznej (lecz bez nachalnej moralizatorki) wiwisekcji stanu ówczesnego społeczeństwa, w którym panowało przekonanie, iż o wartości człowieka przesądza zdobyty przez nań pieniądz, a immanentny dla okresu przeobrażeń stan anomii (transformacja głównie ekonomiczna) absolutnie nie przeszkadzał w budowaniu (używając eufemizmu), wątpliwych moralnie fortun pod "opieką" półświatka. Aktorzy u Krauzego grają swoje, nie tworzą kreacji nader wyjątkowych, tylko przekonująco, aczkolwiek rzemieślniczo odtwarzają autentyczne postaci, z odpowiednim zaangażowaniem dbając o zbudowanie więzi sympatii z widzem. Może tylko Andrzej Chyra naturalnie na sympatię liczyć nie mógł i w kwestii dosadnego zademonstrowania aktorskich możliwości wychodzi w tym względzie przed szereg. Ale on miał właściwie łatwiej, gdyż jego anty bohater diabelsko wyrazisty, więc bez trudu te walory mógł wyeksponować. Jedyna ekstrawagancja jakiej uległ Krauze, to ustawianie kamery i filmowanie dramatycznych scen z pozycji gruntu. Jednakowoż nie czysty, aspirujący do wyrafinowania artyzm był tutaj celem, którego tak jak powyżej wspomniałem rzecz jasna brak i też te z dzisiejszej perspektywy mało spektakularne, choć skupiające uwagę sztuczki operatorskie, tylko sama sytuacja i splot okoliczności, które jak w soczewce skupiają nie tylko metaforycznie ówczesne grzechy okresu adolescencji i stan kraju z przełomowych lat dziewięćdziesiątych - charakterystykę czasów przesilenia i słabości dopiero podnoszącego się z komunistycznych ruin państwa. Dzikiego kapitalizmu w gruncie rzeczy przy pełnej akceptacji decydentów z typowo polską finezją balansującego na granicy prawa i policji niewydolnej, bo niedofinansowanej, pogrążonej dodatkowo w wewnętrznych przeobrażeniach. Wstrząsająca historia dwójki młodych, jeszcze niezahartowanych biznesmenów, którzy nieświadomie wpakowali się w układy z gangsterskim półświatkiem, chcąc uzyskać pomoc w poręczeniu kredytu, a w praktyce spłacając nieistniejący dług, stała się pretekstem do przeprowadzenia głębokiej analizy i sformułowania gorzkich wniosków. To tak w dużym skrócie na dwudziestą rocznicę premiery filmu, nie wątpię że wszystkim z kategorii wiekowej grubo plus 30, doskonale znanego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj