czwartek, 28 października 2021

Dinner in America / Kolacja po amerykańsku (2020) - Adam Rehmeier

 


Melduję, iż (he he, bez wysiłku) wychwyciłem, że tu są warstwy i ta bezpośrednia retoryka, inaczej wulgarna poza i gadka w dialogach, jest (ja jebie, no pewnie że jasne), po to by jeszcze wyraźniej skonfrontować głębokie współczesne spierdolenie smarkaczy, dokonane przez tychże rodziny na nich oraz na sobie i niepojętą ignorancję wychowanych pod kloszem specjalistów psychologów wobec problemu. Teksty jakie z gęby Simona padają, sprzed ekranu nie tylko każdego świętoszkowatego ważniaka przegonią, zaś ci co tą nawałnicę werbalnej frustracji i wbitego wprost w ślepia gówniarskiego buntu przetrwają i do takiej przerysowanej akcji-reakcji się przystosują, to mogą przeżyć całkiem fajną kinową przygodę. Jeśli zaś postarają się o możliwy dystans i spróbują wspiąć się na własnej inteligencji nie takie aż niemożliwe wyżyny, to dostrzegą te właśnie warstwy, a jeszcze lepiej, gdy nie będą w międzyczasie kręcić nosem na brawurowy humor, to jprdl gwarantuję, że mózg im od przekleństw nie eksploduje. Bo to przecież jak w mordę taka akurat oryginalnie i błyskotliwie zaaranżowana, ale zasadniczo szablonowa sytuacja, że na początku to tego agresywnego aroganta nie trawisz, a z czasem kiedy zrywane są z niego warstwy, to go kurde zaczynasz kochać, bo jest prawdziwy i nawet jeśli w cholerę nieznośny, to ma złote serducho i tonę empatii pod tym twardym pancerzem i potrafi być lepszym psychologiem od całej armii uniwersyteckich mądrali. Przecież nic tak skutecznie nie dostarcza wiedzy o ludziach jak złożona praktyka osobistych słabych, bo traumatycznych doświadczeń i nic tak bardzo nie jest warte szacunku jak wyrwanie się z gówna wewnętrznego zapierdolenia własnym wysiłkiem poznawczym, nim oczekiwanie aż ciasne umysły raczą dostrzec oczywistości pod warstwą złości, nie wyśle człowieka do Tworek. Fajne, rzekłbym z odrobiną nadmiarowego entuzjazmu, że PORYWAJĄCE to było. Ja się urechotałem, ja się też wzruszyłem, a jak macie w dupie prawdziwe filmy (i co że o wymyślonych postaciach i przerysowanych sytuacjach?), to walić wasz lichutki gust. Nie pozdrawiam. :)

P.S. Tak czy siak Simon dzięki robocie Kyle'a Gallnera w dechę, a Patty za sprawą wysiłku Emily Skeggs w mega dechę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj