sobota, 27 kwietnia 2024

High on Fire - Cometh the Storm (2024)

 

Sluge'owy/stonerowy/thrashowy, o ponad pokolenie młodszy od oryginału Lemmy w akcji, czyli między innymi lata wrzeszczenia procentujące taką chrypką że tra la la. :) Matt Pike w High on Fire nie jest sam, wspierany jest mocnymi warsztatowo nazwiskami, tym razem jak doczytałem ze zmianą za garami, ale jeśli mnie słuch nie zmyla, to owa jest niezauważalna, gdyż formuły gry Kensela i Willisa bardzo zbliżone lub wymogi stylu grupy wymusiły na nowym nabytku dostosowanie się do charakteru perkusji w łomocie serwowanym przez High on Fire, w co szczerze wątpię. Gdybym w jednym zdaniu z wyraźnie postawioną grubą kropą miał napisać czym różni się Cometh of Storm od pozostałych studyjnych krążków Amerykanów, to bez dłuższego zastanowienia wstukałbym w klawiaturę - ZASADNICZO I W SZCZEGÓŁACH NICZYM. Stąd chcąc napisać tutaj więcej niż w tym ekstremalnie zwięzłym zdaniu, musiałbym powtarzać jednym tchem wszystkie cechy nuty HoF jakie wymieniałem przy okazji archiwizacyjnych prób opisania wszystkiego co wcześniej nagrali. Po cholerę miałbym to ponownie na zasadzie niemal kopiuj wklej zrobić NIE MAM ZASADNICZO I W SZCZEGÓŁACH pojęcia. Wrzask Pike'a to wrzask Pike'a! Okładanie zestawu perkusyjnego, to klasyczne łomotanie - piorunami niczym z frontu koperty płyty ciskanie. Riffy to riffy, ale rzecz jasna jakie riffy? Riffy mięsiste, riffy muskularne - takie betonowe i tylko jeden numer o orientalnej melodyce nie dostarcza motorycznego walca rozgniatającego wszystko po czym się przetoczy. Rozkrusza z gracją bliźniaczą temu co legendarny Thomas Gabriel Fisher od zawsze miłośnikom hałasu proponował, tyle że riff u Pike'a czasem ucieka w quasi punkowy, czy hard core'wy wygar (The Beating), a za każdym razem posiada jednak znacznie bardziej rockowy vibe, choć wiadomo - gdzie mi do radia z takim rockiem! :) To jest najzwyczajniej najwyższej klasy ŁOMOT! Jak ktoś kocha dostawać ostry muzyczny wpierrrrr Dal, to od dawna wystawia się na oklep od ekipy Pike'a i tym razem też ma pewność, że przez ułomka wstydliwie nie zostanie sklepany. 

P.S. Acha acha - jeszcze solówki! Są i nawet jeśli są całkiem chwytliwe, to jednak programowo bolą! Bo hałas nawet jeśli jest stonerowy, to ma choć odrobinkę boleć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj