Po początkowej sekwencji mój apetyt na
dobre kino wzrósł ogromnie, biorąc pod uwagę także rekomendację mistrza
Tarantino, poprzeczka zawieszona została bardzo wysoko. Spodziewałem się
oczywiście "niespodziewanego", zakładając jak osobliwy gust mistrz
posiada. Może oryginalnego spojrzenia na formę – absurdalnego, sarkastycznego, z
bardzo wyraźnie nakreślonymi, albo bardziej przerysowanymi postaciami i
dopieszczonymi, wycyzelowanymi scenami. Tak też się stało, bo co tu ściemniać,
sposób przedstawienia samej historii jednoznacznie kojarzony z manierą właśnie Tarantino, czy braciszków Coen. Proponowana stylistyka więc oczekiwania
zaspokoiła, może zamiast odrobinę chociaż zaskoczyć, wyłącznie przeczucia
udowodniła, jednak sama treść, a dokładnie problem poruszany zatopiony został w
karkołomnym tyglu, zmieszania groteski, czarnej komedii, dramatu i sadystycznej
jatki. Ciekawie finalnie zmontowanej z pozornie niepasujących prefabrykatów - profesjonalnie i z energicznym przytupem, bo obraz w żadnym razie nie nudzi.
Jest tylko jeden szkopuł! Ja zupełnie izraelskiego kina nie znam, trudno mi w
pamięci przywołać jakąkolwiek produkcję takiego pochodzenia, stąd też trudność
znaczną miałem z akceptacją tej hebrajskiej werbalnej flegmy, a i reżyserska
obsada niczego poza wcześniej opisanym schematem bycia słabszą kopią Pana T i
Panów C nie pokazała (okazało się, że jest szkopuł numer dwa). Zapewne
dlatego też pojawiło się we mnie przekonanie, że gdyby z tym scenariuszem
zmierzył się Tarantino czy Coenowie, to zupełnie inny wymiar artystyczny byłby
uzyskany, a potencjał w skrypcie zawarty mógłby w pełni zostać zagospodarowany.
A tak to jest tylko dobrze, po części interesująco, ale bardzo daleko do
poczucia obcowania z jakimś fenomenem. Dziwię się więc, aż takiemu entuzjazmowi
mistrza Quentina. ;)
Mi było ciężko wczuć się w klimat niby to zgrywy, niby powagi. Jak w tej scenie z ciastem, gdzie typ pajacował i grał komedią. Rozumiem że całość nacechowana została czarną komedią, jednak nie trzeba od razu uderzać tak mocno w gatunek prześmiewczy żeby widz pojął że reżyser puszcza do widza oczko.
OdpowiedzUsuńFakt, też miałem podobne odczucia.
OdpowiedzUsuń