czwartek, 22 stycznia 2015

Speed / Niebezpieczna prędkość (1994) - Jan De Bont




Pamiętam jak łebkiem będąc w sali kinowej z rozdziawioną gębą i pełnym zaangażowaniem śledziłem rozgrywającą się na ekranie akcję. Dwie godziny minęły jak z bicza strzelił, gdy ponadnormatywnie zintensyfikowana dynamika obrazu Jana De Bonta wręcz pożarła moją uwagę. Nie zauważałem wtedy topornej kreacji Keanu Reevesa, bo moje wymagania były niewielkie, ważne że rozrywka była przednia, a pazury były obgryzane. :) Jak spostrzegam Speed dzisiaj, kiedy kolejny seans już tylko przypomina, że każda scena z precyzją z pamięci odtwarzana, bo tyle spotkań z Jackiem i Annie już za mną -  jako solidne kino akcji, którego współcześnie w takiej formie odrobinę brakuje, kiedy dzisiejsze produkcje z takiej niszy przekombinowane. Krytyczne spojrzenie z perspektywy moich obecnych preferencji czy oczekiwań nie pozwala na nadmierną ekscytację, gdyż gusta ewoluowały, zmysły na prostotę przekazu się wyostrzyły, a wymagania najzwyczajniej wzrosły. Gdybym dziś premierowo go obejrzał, bez oczywistego sentymentu, jakim obdarzony, sporo niżej byłby oceniony. Nie zmienia to jednak faktu, że pomimo wieku w swojej lidze to nadal czołówka i kolejne lata niewiele w tej kwestii zmienią. 

P.S. Na marginesie debiutujący w butach reżysera Jan De Bont był wtedy ogromną nadzieją, hmm... i tu zamilknę spoglądając na dalszą jego karierę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj