Najważniejsze odczucie jakie po seansie we mnie powstało, to
przekonanie wyraźne i zupełnie po sukcesie Boskiej Florence oczywiste, że
Stephen Frears poszedł najkrótszą z dróg po uznanie i zrobił film, który
względem metody jest produkcji sprzed roku bliźniaczym odbiciem. To poczucie
humoru, ten przepych scenograficzny i ogólnie całkiem ciekawy temat z szerszym
kontekstem, ubrany w czysto rozrywkową formułę - przybrany li tylko lekkimi
akcentami moralizatorskimi. Trzeba oddać doświadczonemu reżyserowi, że ostatnimi
czasy do ekranizacji fundament dobierając, doskonałym wyczuciem się kieruje
oraz naprawdę wciągająco o ludzkich relacjach i przeżyciach opowiada. Lecz w tym przypadku ta filozofia przekalkowana wypada tylko poprawnie, nie posiadając tej świeżości i tego polotu, którymi Boska Florence mnie akurat uwiodła. Powiernik
królowej, czyli w oryginale Victoria and Abdul (jakby tak zostać w polskiej
wersji nie mogło) z eleganckim poczuciem humoru ukazuje, zabawne już same w
sobie absurdy funkcjonujące na brytyjskim dworze królewskim za czasów królowej
Victorii. Wyrafinowaną etykietę, nie bardzo zrozumiałe zasady wykorzystujące
przerost formy nad treścią i ludzi, których nazwać sztywniakami, to nic tak w
zasadzie nie powiedzieć. :) Cały ten wyreżyserowany przez specjalistów od tego
co można, czego nie można, co wypada, a czego należy unikać spektakl dworski,
spostrzegamy poprzez zaskakujący związek. Relację opartą na fascynacji między
władczynią imperium i służącym o pochodzeniu egzotycznym. Wasza miłość się
zadłużyła, czy tylko duchowo rodzaj mięty poczuła, bo ten młodzieniec taki
urodziwy i interesujący, z ogromną pasją i czarem któremu nie można się oprzeć.
Ona znudzona, przez nadskakiwanie rozkapryszona, rozpieszczana na każdym kroku,
obciążona odpowiedzialnością i zaskakująco mało rozumiejąca sytuację
geopolityczną, nie mówiąc już o niuansach kulturowych czy mentalnościowych. On
zaś uduchowiony przystojniaczek, otwarty i nieco naiwny chłopczyk, ale biegle władający
słowem i świadomie wykorzystujący przyrodzone mu właściwości na kobiety
intensywnie i głęboko oddziaływające. Wokół niej od zawsze teatr pozorów i
nieszczerości, inscenizacje i intrygi grubymi nićmi szyte. Z jego strony zaś
autentyczne uwielbienie w morzu tego codziennego fałszu. Przez ten pryzmat zupełnie zrozumiała jej słabość do tego Hindusa.. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz