W przypadku filmów,
które kręcone są na podstawie głośnych wydarzeń o których istnieniu słyszał
właściwie każdy, zawsze istnieje gigantyczna obawa, że na potrzeby spieniężenia
tragedii, zostanie ona nie tylko fałszywie, ale często zwyczajnie kiczowato
ukazana. Nie ma obecnie bardziej poruszającej opinię publiczną historii, od tej
której ofiarą Tomasz Komenda, a decyzja o jej sfilmowaniu rzecz jasna w tych
warunkach z daleka śmierdziała zwykłą komerchą. Jednak młody Holoubek nie poszedł
drogą na skróty, a zdecydowany udział w finalnym sukcesie formuły ma znakomicie rozpisany
scenariusz Andrzeja Gołdy oraz narzędzia jakich użyto, aby widzem wstrząsnąć.
To żadne prostackie epatowanie polityczną sensacją w stylu kiczu Patryczka Vegi, lecz
okazała i poruszająca autentyzmem historia cierpienia i determinacji. Film Jana
Holoubka może nie jest dziełem, które przejdzie do historii polskiej
kinematografii, a po prostu bezpośrednim, surowym i skromnym świadectwem
przegniłych skurwysyństwem okoliczności w jakich na tej ziemi przychodzi nam
funkcjonować i w jakich Komenda przeżył wiele lat - pochodząc z środowiska, któremu społeczeństwo etykietę z łatwością przykleja. Koszmar,
dramat… jak to możliwe? Wszyscy w szoku! Niedowierzanie! Przecież, jak to?
Takie życie w polskim bagienku, w którym wyciera się mordę wartościami, a
hipokryzja i zwyczajne skurwienie nie tylko dla karier usprawiedliwia wszelkie podłości. Mnie nie dziwi, a jak kogoś dziwi, to udaje, albo głupi, bądź wciąż mimo wszystko pełny wiary w tych ludzi, którzy potrafią sobie spojrzeć w oczy. Kilka powiązanych wątków sprawy toczy się
równolegle, kilka przeskoków do retrospekcji, więc łatwo wpaść w niejasna
plątaninę, ale tutaj wszystko jest wyraziste, więc podkreślam, ukłony w stronę
autora scenariusza. Ponadto jakieś tam symboliczne odniesienia, jakieś tanie chwyty - bluza z napisem Future i zabieg z umieszczeniem w
finale prawdziwej osoby Tomka. No to akurat, to chyba nie wiem? Wiem jednak, że jak o powstawaniu tego filmu
usłyszałem, to myślałem że nie będzie o czym z uznaniem pisać. Nietrafnie wówczas spekulowałem i
teraz uczciwie bije brawa dla autora scenariusza i reżysera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz