czwartek, 21 stycznia 2021

U Turn / Droga przez piekło (1997) - Oliver Stone

 


Przytulona w mocnym uścisku do gorzkiej ironii, brutalna przygoda na arizońskiej pustyni. Bardzo czarna komedia (oko przymrużone obowiązkowe), osadzona w anturażu kina drogi oraz stawiająca na warsztatową aktorską wyrazistość rozpoznawalnej obsady. Gdyż z przyciągnięciem gwiazdorki pierwszego sortu nie miał taki Oliver Stone wówczas najmniejszego problemu, kusząc za jednym zamachem Seana Penna, Nicka Noltego, Joaquina Phoenixa, Johna Voighta i Billy'ego Boba Thortona – jak w międzyczasie doczytałem nie takimi jednak gigantycznymi gażami. Z tak spektakularnym zapleczem aktorskim, to nawet słabszy scenariusz i poprawna tylko realizacja mogłyby się obronić. W tym przypadku jednak nie muszą, bowiem nawet jeśli jest to w formie dość luźnej nawiązanie do nieco groteskowego kina drogi opowiedzianego trzy lata wcześniej przez odpowiedzialnego za znacząco większy sukces Urodzonych morderców, to efekt ponownego szokowania jest bardzo przyzwoity, lecz już nie porażający. Wszystko niby gra, ale już nie porywa. Ciekawi galeria przedziwnych postaci z przygranicznego zadupia, gdzie mniej Ameryki a więcej latynoskiego burdelu i klimat uwspółcześnionego westernu (ach ta muzyka Ennio Morricone), lecz już nie szokuje. Intryga wciąga, lecz brak jej już świeżości oraz jej autentyzm siłą stylistycznego odpału miewa momenty słabsze. Główny bohater brodził sobie kiedyś radośnie w gównie i kiedy szambo przynoszące dotąd dobry szmal go już wciągało, spierdala przed konsekwencjami. Ale gdzieś po drodze okazuje się że zła passa się nie kończy i można jednak spod deszczu wpaść zbiegiem niekorzystnych okoliczności wprost pod rynnę. Dzieją się więc rzeczy dość dziwacznie, a formie w jakiej pokazane bardzo blisko do psychologicznej bomby z opóźniony zapłonem. Ryje ona beret skrupulatnie i konsekwentnie, oferując widzowi chwilami mocno przegiętą lekcję perfidnej manipulacji podsycanej żądzami kasy i władzy. Jak mówi jedna z postaci - tak jest na pustyni, nie wiadomo dlaczego wszystkim odbija. Nie byłem na amerykańskiej pustyni - nie mam więc powodu by nie wierzyć. Koniec dyskusji. :)

P.S. Dla kumatych - scena w barze, wchodzi Phoenix przy dźwiękach z szafy grającej. Nomen omen nucie Johnny'ego Casha i wyglądający jak młody Cash. Coś, ktoś, kiedyś w niedalekiej przyszłości? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj