Technicznie rzecz biorąc urokliwa zabawa makietami, ale przede wszystkim treścią wywołująca salwy parskającego śmiechu zaraz po sekundzie konsternacji, adaptacja powieści Petera George’a, dokonująca odwrócenia optyki i błyskotliwie ośmieszająca zimno-wojenną retorykę, wymuszając jednocześnie refleksję nienapawającą już optymizmem. Poważna tematyka ubrana zostaje w groteskową formułę, z genialnym kreacjami bez wyjątku i kluczowym fenomenalnym popisem aktorskim (liczba mnoga) Petera Sellersa. Powstała perfekcyjnie przemyślana satyra, polityczna farsa z głębokim przesłaniem skrytym pod kapitalną fasadą ze świadomie forsownych majstersztyków aktorskich i wizualnej przerysowanej akrobatyki. Nuklearna czarna komedia, zbudowana z otaczających i nie tak odległych od rzeczywistości absurdów - śmiertelnie poważna, kubrickowską chłodną logiką przyczynowo-skutkową punktująca wojskowe i polityczne elity. Niby z jednej strony teatralna parodia, kiedy sceny zamknięte w jednym pomieszczeniu, z drugiej po taniości spektakularna, gdy efekty specjalne świadomie tandetne, a sceny ostrzału, walki, rodem z ówczesnego amerykańskiego kina klasy C. Kino inspirujące, ale też kino trudne do podrobienia i jak się przez ponad pół wieku od powstania okazywało do przeskoczenia jakościowego. Niewielu próbowało i nielicznym poziomem zbliżyć się udało. Dzieło ponadczasowe jeśli zostanie trafnie przez zaskoczonego z pewnością współczesnego widza zinterpretowane, co nie trudne bowiem lata lecą i wciąż rozbudowanych analiz w jego temacie przybywa. Zatem z wiedzy ekspertów zapraszam korzystać, jeśli konieczne scena po scenie, detal po detalu zagłębie i zrozumienie konceptu firmowanego legendarnym reżyserskim nazwiskiem.
P.S. W obecnych okolicznościach politycznych szczególnie nie polecam młodemu widzowi, bo strach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz