czwartek, 24 lutego 2022

Killswitch Engage - Incarnate (2016)

 


Drugi album po powrocie na pokład Jesse'go Leacha nie przynosi żadnych zaskoczeń i jest wprost tak kontynuacją linii stylistycznej z Disarm the Descent, jak oczywiście dalszym programowym "rozwijaniem" własnego stylu. Incarnate nie kręcił się u mnie od premiery, bo i wówczas nadal mój rozbrat z ich nutą trwał na całego i musiał potrwać jeszcze chwilę, bym zatęsknił za melodyjnym metal core'm z potężnymi gitarowymi riffami, w super chwytliwych aranżacjach. :) Nie robię sobie żartów z ekipy Adama Dutkiewicza, bo choćbym nie był ich szalikowcem i naturalnie dostrzegał miałki charakter ewolucyjny ich twórczości, to cholera obojętnie przejść obok niej nie jestem w stanie. Szanuję ten ich prosty etos przywiązania do gatunku i zdaję sobie sprawę jaka fantastyczna chemia pomiędzy nimi i fanami stanowi podstawę doskonałej symbiozy. Gdyby Inacarnate nie była wypełniona po brzegi mega fajnymi riffami i jeszcze fajniejszymi liniami wokalnymi, a technika instrumentalistów nie zasługiwała na uznanie, nie ma mowy abym ten jak i inne materiały Killswitch Engage od czasu do czasu zapuszczał na obowiązkowo mocno podkręconym potencjometrze. Hate by Design, Strenght of the Mind, Just Let Go, We Carry On, to dla nich typowe hiciory i jakby mainstream popowy był bardziej otwarty na cięższe brzmienia, to te numery mogłyby królować na listach przebojów, ale w konfrontacji z braćmi i siostrami płytami z przeszłości i przyszłości grupy, jest tu stosunkowo mniej takich kompozycji które od startu wchodzą na poziom tak zapamiętywalny, że wyrzucenie ich ze łba przez kilka godzin po dotworzeniu jest niemal niemożliwy. Tak czy siak Inacarnate kręci, raz bardziej (he he) romantycznie innym razem bardziej hardkorowo i nie tylko jest słuchalny, ale jak każdy album KE na moment potrafi wręcz uzależnić. A potem oczywiście naturalnie całkiem długa przerwa, bo inaczej się natychmiast ulewa. 

P.S. Jak tak na potrzeby tekstu Incarnate w pamięci odświeżałem, to naprawdę kilka kawałków bardziej z tym pobocznym projektem Leacha i Dutkiewicza mi się kojarzyło. Tak na marginesie pozwolę sobie dodać, taką "eurekę". 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj