środa, 26 października 2022

Crimes of the Future / Zbrodnie przyszłości (2022) - David Cronenberg

 

Cronenbergowskie wizje dotąd mnie nie kupowały i nie była to tylko kwestia ich dziwaczność, megalomańskich ambicji intelektualnych, ale też czasem po prostu banalności jak w przypadku poprawnej sensacji w Historii przemocy. Prawda jest też taka, że co ja mogę wiedzieć o filmografii Cronenberga, kiedy zaledwie jej ułamek poznałem i aby móc wypowiadać się wiarygodnie, to jeszcze sporo godzin spędzić przed ekranem miałbym obowiązek. Póki co nie przesądzam subiektywnego przekonania o znaczeniu jego twórczości dla kina światowego i będę starał się je modyfikować w miarę ewentualnego poznawania. Na tapecie obecnie jego najnowsza produkcja i jakiś ten futuryzm Zbrodni taki almodovarowski, bardzo zarówno w treści, jak i wizualnie poniekąd artystyczne powinowactwo odczytuje. Takie miałem wrażenie, że makabryczne tematy przyszłości tak ubrać w obraz mógłby jedynie Pedro, więc pewnie stąd to spostrzeżenie. Ale nie ma większych, może wystarczających podstaw merytorycznych, by tak sądzić, chyba że za tym skojarzeniem świadczyć będzie większa liczba podobnych. Te maszyny w sumie to również takie gigerowskie w kształcie i myślę, iż nie jest to tylko moje optyczne przeświadczenie. Szczerze to nie wiem co Cronenberg chciał mi powiedzieć - oczywiście nie wątpię że coś chciał i powiedział, tyle że ja nie jestem świadom wciąż co dokładnie. Stąd mogę podejrzewać, iż sztukę dla sztuki być może obejrzałem - fiksację charakterystyczną dla jego kinowego emploi. Jego kolejną medytację, będącą ostrzeżeniem (tym razem kult zadawania sobie bólu, zadawania sobie urazów?), że nie tędy droga, że taka przewidywana ludzkości przyszłość, to wielka dla niej trwoga? Fascynujący był balet człowieka ucha - to było tylko fajne wraz z kobiecą nagością i cudnie zaszklonymi oczami Kristen Stewart. Reszta mało smakowita, bo raczej niesmaczna dosłownością wzbudzania kontrowersji. Mogę się oczywiście mylić, nawet krzywdzić legendarnego reżysera, bo pewnie coś jest w tym koncepcie, tyle że sposób jej prezentacji do mnie nie przemówił, więc nawet konkretne aktorstwo przeszło tak boczkiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj