Co ja zrobiłem? Obejrzałem trzygodzinny dramat chiński - takiego
egzotycznego kolosa, bo został swego czasu przez festiwalową
krytykę dostrzeżony. Inaczej zapewne ten przesadzony (trzecia
godzina zapełniona niestety zbyt tanim sentymentalizmem) obraz
prezentowany na festiwalu w Berlinie na pewno nie znalazłby się w
orbicie moich zainteresowań. Obejrzałem skomplikowaną, bo
pokoleniową tragiczną historię obyczajową (film o ludziach i kamera blisko
ludzi), z motywem długowiecznej przyjaźni egzaminowanej
dramatycznymi wydarzeniami, zatopioną w kontekście tak politycznym
jak społeczno-kulturowym chińskiego społeczeństwa. Surową
egzystencję w państwie środka, inną mentalność osadzoną w
zupełnie rożnej od zachodnio-europejskiej kulturze, ale gdzieś
wizualnie jednak nasuwającą wschodnio-europejskie oczywiście
skojarzenia, bo też co nie zaskakujące przecież z industrialno-kołchozową architekturą,
licznymi absurdami państwa totalitarnego, komunizmu w rozkwicie i
komunizmu pozornie zwijającego się na rzecz pełnego połysku
kapitalizmu. Obejrzałem wypieszczone ujęcia, jak i prostotę
środków wykorzystanych - świadome autorskie ograniczenia, dzięki
estetycznej wrażliwości dodające mimo to plusy do efektu. Liczne retrospekcje, chronologiczny zamęt, także dość dużo między
wierszami i trzeba było być bardzo uważnym, by te przeskoki wyłapywać, bo one absolutnie nie były podkreślane jakąś zmianą
formy wizualnej. Obejrzałem nazbyt rozwlekłe kino, bez autorskiego
powalającego charakteru i też bez mielizn nie do zaakceptowania,
ale mimo że długie, to dobrze że nieprzeładowane megalomańską
ambicją, a od strony fabularnej trudne do precyzyjnego
rozpoznawania, bowiem liczne zakręty życiowe oraz wspomniany
retrospekcyjny chaos obudowany kontekstami historycznego tła, nieco
przytłaczały i bez koncentracji maksymalnej można
było się zagubić. Ja się odrobinę pogubiłem, ale na całe
szczęście w miarę szybko poskładałem układankę w całość i
mogłem dzięki temu docenić dzieło jako całość. Obejrzałem
finalnie (w trzech podejściach) dzieło złożone, poruszające - na
swój egzotyczny i dla równowagi uniwersalny sposób fascynujące,
choć formalnie bez przypisanego metodzie rozmachu finansowego, za to
z przypisanym jej jednak niewielkim dryfem w stronę łzawej
perswazji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz