Wszak
maniakalnie podkreślałem że wolę Coenów bardziej poważnych niż
mniej poważnych, więc jeśli teraz będę rozpływał się w
pochwałach dla Arizona Junior, to mogę się wydać niewiarygodnym i
niepoważnym. Z ostatnim się nie zgodzę, z drugim nie będę się
kłócił i napiszę, że Arizona Junior to jedna z najlepszych i
najmądrzejszych zwariowanych komedii braciszków, która ma jedno
albo nawet dwa fantastyczne dna, a ja je widzę i doceniam. Jest
wyrazista, a wręcz krzykliwa w kwestii formy, ale pod
karykaturalną/groteskową powierzchnią jest po prostu piękna i
wzruszająca, jako opowieść o macierzyństwie i ojcostwie z serca
dla swojego największego skarbu. Bawi mnie
nieprawdopodobnymi odlotami w scenariuszu tak samo cudownie, jak
utwierdza w przekonaniu, że albo się posiada naturalny instynkt i
intuicję macierzyńsko-wychowawczą/tacierzyńsko-wychowawczą, albo
lepiej nigdy nie myśleć o sprowadzeniu „sobie” na świat
dzieciaka. Po cholerę się miotać krzywdząc siebie i je, po
cholerę skupiając na zapewnieniu najlepszych warunków, kiedy i tak
całą pozostałą resztę spektakularnie się spieprzy z braku czasu
i skupieniu na zawodowej karierze, bądź wprost poczucie
odpowiedzialności skrepuje, czy wręcz sparaliżuje każde właściwe
oddziaływanie, sprowadzając bycie do walki z własnymi
osobowościowymi problemami. Chyba że się mylę i Arizona Junior to
film o czymś zupełnie innym, albo co gorsza, film o niczym z
kapitalnymi, popisowymi rolami Cage’a, Hunter oraz takich ikon jak
McDormand czy Goodman.
P.S. Jak chcecie rozbijać dzieło Joela i Ethana na atomy, roztrząsać kogo te więzienne sceny i wizyta szwagra tfu majstra z roboty z dzieciakami zainspirowały jak i doszukiwać się czym się inspiruje i do czego nawiązuje i zamiast skoncentrować na tym co kluczowe, dokonywać filmoznawczych analiz w atmosferze intelektualnej deliberacji, to idźcie stąd na przykład tam, albo tam, bowiem jest mnóstwo miejsc zdatnych bardziej do rozkminiania i jeszcze więcej przemądrzałych dupków, którzy zamiast się uczyć pragną pouczać, popisując się swoją żałośnie ślepą elokwencją. Skończyłem! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz