Sterylne kino zemsty osadzone w warunkach surowej północnej Skandynawii. Jest z natury zimne, ale prócz tego posunięte jeszcze głębiej w kierunku kompletnej rezygnacji z prezentowanych na zewnątrz emocji. Stąd krwawy mściciel się absolutnie nie patyczkuje, nie zastanawia tylko robi swoje według precyzyjnego planu do którego zmuszony realizacji, gdy narkotykowi gangsterzy pozbawiają życia jego (Bogu ducha winnego) syna. Metodycznie ojciec likwiduje kolejnych zbirów, przy okazji rozpętując wojnę pomiędzy konkurencyjnymi grupami, narodowościowo definiowanych rodzin mafijnych. Jak się okazuje posiada zwykły szary mściciel też pewne powiązania rodzinne z szemranym człowiekiem, który na swoją zgubę wspomoże go w jak najbardziej słusznej vendetcie. Dobre po prostu, z konkretnym przytupem, ale niezbyt finezyjne kino, które posiada fabularne dziury, jest w tej materii raczej umowne, świadomie kanciaste, celowo odrobinę przerysowane i zdaje się że w północno-europejski (tutaj wpisujemy wszystkie przymiotniki określające kryminał skandynawski) sposób z premedytacją, bądź przy okazji naśladuje formułę Guy’a Ritchie. Wkręca (nie od razu) i nawet gdy z początku raczej mizernie, bo szablonowo płynie, to rozkręca się w zaskakujące kierunki, przyjmując też pozę skojarzenia kierującą w stronę groteski w stylu Fargo - lekko nietędzy umysłowo złoczyńcy. Nie wprost, nie dosłownie, ale mnie się podobne przebłyski wiążące w głowie rodziły i mam prawo się uprzeć. Może nie rozwija erudycyjnie psychologicznych wątków, nie zgłębia ludzkiej natury naukowo i nie jest w tym względzie nawet przenikliwy, ale posiada klimat któremu często tym „innym” kryminalno-gangsterskim produkcjom brakuje. Myślę przede wszystkim o tej emocjonalnej chłodni, czyniącej z ludzi nie tylko mniej rozmownych, wylewnych, wręcz na pozór mechanicznych. Proste to w sumie kino, ale nie miałem o to pretensji - nie czepiałem się w myślach, iż wątki poboczne pojawiają się i rozpływają, kiedy stracą już chwilową przydatność fabule.
P.S. Uwaga spojler! W kwestii ekonomicznej/księgowej istnień - bilans finałowy to dwóch synów martwych i nastu bardziej lub mniej zamieszanych wysłanych na tamten świat. W kwestii happy endu - jeden syn ocalony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz