niedziela, 12 stycznia 2025

Sunnata - Chasing Shadows (2024)

 

Powiedz mi eM dlaczego TY eM kiedy premierę Chasing Shadows miało, to TY eM ją przespałeś? Przecież że wyszła świadomość posiadać mieć należało, albowiem obserwujesz Sunnaty profil fejsowy, a twój ulubiony (obecnie zawieszony - ubolewam) periodyk muzyczny ową premierę zauważył, bo zauważyć nie mógł, gdyż Sunnata to nie jakieś nic znikąd, a nazwa na naszym ojczyźnianym rynku znana i mimo że nie wystrzeliła jak dotąd z popularnością w kosmos, to ceniona, a nawet wręcz szanowana. Trudno mi jako eM odpowiedzieć na to zasadnicze pytanie, ale stawiając siebie sam samemu pod ścianą i przyjmując na klatę presję odpowiem, że najzwyczajniej kompletnie chyba pogubiony byłem, że się już wcześniej na tym jawnym błędzie zapomnienia nie przyłapałem, a teraz czyniąc przeprosiny (a jakże samego siebie) napiszę, iż jakie tutaj ekipa Sunnaty śmierdzące egzotyką poniekąd linie melodyczne w riffach zaszyła (o mój Panie - Wishbone!), to ja się kłaniam z uszanowaniem i dla wyobraźni kompozytorów mam wyłącznie ciepłe słowa. Chasing Shadows uznaję za rodzaj metalowego, tak samo stonerem bujającego, grungem nieco szorstkim miziającego, jak i sludge betonowego miodku na uszy wylewającego muzycznego dobra, a właśnie jego najgłębszy aromat to te melodie, wątki wszystkie wschodniego kolorytu nie pierwszej przecież płycie Sunnaty dodające, jakie czynią klimat hipnotyzujący i zarazem uszlachetniająco-urozmaicający. Gdyż przecież i ponieważ one osadzone w kapitalnych, bo ciekawych aranżacjach wymagają skupienia, wyciągając mnie człowieka-słuchacza i fana z moich czterech domowych ścian w podróż - narrację wytrawną na bogatym półmisku talentów podając. Niczym szamani muzycy mieszają skutecznie w mojej bani, a ja głupi (teraz głupi, czasem tylko niemądry) spóźniony o około ponad pół roku przyznaję, iż Chasing Shadows to bezapelacyjnie najciekawsze i najdojrzalsze dzieło Sunnaty, do którego nie trzeba było więcej niż jednego przesłuchania aby mnie przekonali i kilku kolejnych bym poczuł że ta magia to nie tylko chwila. Tańczyć w parze do tej nuty się nie da (kto wie kto wie, jest przecież na bicie oparty Like Cogs...), a może nie powinno, ale pląsanie i tuptanie solo jest wskazane, bo to kręci, wręcz w głowie wiruje. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj