wtorek, 9 grudnia 2025

Ballad of a Small Player / Ballada o drobnym karciarzu (2025) - Edward Berger

 

Netflixowe kino nie jest takie złe - tak sobie czasem myślę, gdy dla odmiany mam inne przez moment zdanie, niż to zazwyczaj dominujące, krytyczne. Ballada jest całkiem okej, z tendencją do bardzo bardzo OK i nagradzam uznaniem ją na przykład za scenografię, architekturę i kolory i najbardziej za doskonalą rolę Colina i nie gorszą Tildy. Za charakteryzację jego oblicza i mimiczną kreację upadłego drobnego, aspirującego do grubszej kasy cwaniaczka, balansującego na krawędzi. Za duszny klimat studium hazardzisty i za świetnie sprzedaną w kameralnym ujęciu, nakręcająca się spirale obłędu, bo o nim jest ta zwięźlej historia ganiana z kamerą za postacią tytułową. Historii wysokiego tempa i szaleństwa silniejszego od wszelkiej zdroworozsądkowej perspektywy, dopóki nie następuje psychiczne pierdyknięcie i miłosne przesilenie po podanej w nieoczywisty sposób kobiecej dłoni. Nałogowiec, kłamca, złodziej, ale i postać upodlona, bowiem słaba w swojej bezradności wobec tak uzależnienia jak i namiętności - takiego typa Farrell robi znakomicie, więc gdy patrzyłem ostatnio na dwóch hollywoodzkich amantów w akcji i sobie porównywałem podsumowując z jakim dorobkiem warsztatowym funkcjonują i ile potrafią z siebie wykrzesać, to wynik tej konfrontacji jednoznacznie (bez zaskoczenia) na korzyść Colina wypada. Sorki Panie Clooney.

P.S. "Chodzę tam, żeby szastać swoimi juanami, swoimi dolarami, swoim kwai, a przegrywanie jest tam łatwiejsze niż wygrywanie, sprawia większą przyjemność. Bardziej przypomina wygrywanie niż samo wygrywanie, a każdy wie, że nie jesteś prawdziwym graczem, dopóki w głębi duszy nie wolisz przegrywać."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj