Z jednej strony pięknie
niedzisiejsze kino - bogate intelektualnie kino swoich czasów, kiedy polski film
był zaangażowany i co istotne radził sobie z cenzurą władzy, dzięki przenikliwym
i rezolutnym artystom i ich błyskotliwym koncepcyjnie podstępom. Dla widza świadomie
spostrzegającego rzeczywistość z punktu widzenia historycznego i uważnie
obserwującego polską mentalność w obliczu konfrontacji z wrogiem z obcego, ale i własnego łona, także współcześnie
bez znacznego wysiłku poddający się właściwej interpretacji. Jedno w nim to sposób filmowania, znaczy montaż i cięcia oraz głębia psychologicznej analizy.
Drugie specyfika gry aktorskiej opartej również na odnalezieniu się w zamieszaniu
scen grupowych. Widowisko pozornie chaotyczne, lecz tym samym zasługujące na
przymiotnik naturalne. Mimo że osadzone w konwencji kina moralnego niepokoju, to jednak
myślę że na swój osobny sposób bezpretensjonalne,
bo przecież do bólu autentyczne. Oglądam z wypiekami na twarzy, niczym bym obserwował dokument
z życia nagrywany podczas rzeczywistych rozmów i dyskusji. Cholernie mądre
kino, tylko jak już zauważyłem z pozoru chaotyczne i konteksty użyte wymagające - czasami nieco
trudne, bo niby archaiczne, już tak odległe, a jednak obecnie paradoksalnie
znów palące. Kino jednakowoż traktujące w miarę zrozumiale o aktualnych nie wyłącznie wówczas realiach politycznych i egzystencjalnych - funkcjonujących w złożonym systemie naczyń
połączonych. Kino rozbudowane wielokierunkowo znaczeniowo (życie społeczne,
polityczne, artystyczne - także historyczne uwarunkowania) i jednocześnie analitycznie
skupione przede wszystkim na samym indywidualnym człowieku. Od wielkiego
zbiorowiska ludzkiego w sensie społeczeństwa do znacznie mniejszych skupisk, w
których najwyraźniej widać małe dramaty jednostek funkcjonujących w stałym
konflikcie pomiędzy tym co jest w ustroju wymagane, a co świadomej i krytycznie
myślącej osobowości moralność i własne przekonania podpowiadają. Ponadto leje
się obficie wóda i idą równo z dymem fajki - te tak właściwe atrybut czasów, stanowiące lek
na nerwy i frustrację! Aktorzy prowincjonalni podsumowując to ważna kameralna
rozprawa, śmiertelnie poważne symboliczne kino, ale trochę w tym konkretnym anturażu miejsca (jak tak patrzę z perspektywy czasowej) też chwilami (przepraszam za porównanie) górnolotny archetyp kabaretu Olgii Lipińskiej. ;)
P.S. Jak pisałem to się trochę przez wysiłek intelektualny spociłem. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz