Albo
ty się znęcasz, albo znęcają się nad tobą. Albo ty jesteś
władzą, albo władza zaopiekuje się tobą! Wiesz jak? Bardzo troskliwie! Pozbawi cię wpierw własności potem wolności, w imię
jedności i równości, pod lufą, bez żadnego innego już w tej
sytuacji zbędnego przymusu. Tak wyglądała przez kilka lat Kambodża od połowy lat siedemdziesiątych. Radykalne, wręcz ekstremalnie
radykalne przemiany polityczne po przejęciu władzy przez Czerwonych
Khmerów. Nadejście czasów (tylko w kompletnie naciąganej teorii) sprawiedliwości, a w rzeczywistości zakrojonego na szeroką skalę prześladowania i wyzyskiwania obywateli, w szczególność tych związanych z dotychczasową pro zachodnią administracją. Kompletnie nieśmieszny ustrojowy żart - rewolucyjny chichot brutalnej historii. Imperialne,
feudalne społeczeństwo gardzone przez zmanipulowanych ludzi
"prawdziwej" pracy. Piekło komunizmu jak najdalsze od
teoretycznych idei i zasad socjalizmu. Świadome wypaczenie tejże idei i dosłowne mordowanie jej istoty przez przywilejów przywłaszczanie, upadlanie i życia w amoku pozbawianie.
Przewrót dokumentny, w myśleniu i działaniu. Pod dyktando i pod
dyktatem. Wszyscy od teraz jesteśmy towarzyszami, ale są towarzysze równi i
równiejsi! Czego k*** nie roumiesz? Cierpienie ludzi, w tym dzieci, dezorientacja kompletna,
odcięcie od świata w obozach pracy i bezradność wobec zmian, które w żadnym
wypadku regionowi nie mogły przynieść lepszych, stabilnych czasów. Do
wszystkiego jednak można się przyzwyczaić, ze wszystkim nawet
najgorszym poradzić, gdy trzeba - szczególnie kiedy jest się
dzieckiem. Poruszająca i wstrząsająca to historia jednej rodziny
na tle zbiorowej manifestacji ideologicznej pogardy wobec zasad
demokratycznych i siłowej filozofii totalitaryzmu wykorzystanej jako narzędzie dominacji. Pozbawienia swobód obywatelskich, wolności myśli i wyboru. Przywłaszczenia prawa do partyjnego decydowania o losach
społeczeństwa. Historia oparta na wspomnieniach działaczki na rzecz praw człowieka Loung Ung, której cudem wraz z rodzeństwem udało się przeżyć czasy krwawego reżimu. Historia z jej dziecięcej perspektywy spostrzegania chaosu zbrojnego konfliktu, systemowego poddawania bezwzględnej indoktrynacji i przede wszystkim naturalnego strachu o najbliższych. Koszmar oczami dziecka, zmieniający spostrzeganie rzeczywistości ale nie będący w stanie pozbawić go człowieczeństwa. To jest wreszcie w pełni przekonujący i ogólnie
udany film Angeliny Jolie. Skupiony, przemyślany i z surową manierą głęboko i wrażliwie poddający problematykę fabularnej obróbce. Pytanie
tylko czy jest w nim w końcu to czego brakowało w każdej jej
dotychczasowej reżyserskiej próbie. Czy jest tu ona, znaczy czy odnalazła swój
reżyserski styl, bo do tej pory wszystko co nakręciła cechowało
się niewielkim albo żadnym pierwiastkiem oryginalności i
indywidualizmu. Wszystko było takie jakie inne filmy w tych
gatunkach w które celowała, więc najczęściej bywało nie całkiem udanym szablonem z nieomal wszystkimi możliwymi wpadkami.
P.S. Oczywiście mogę zmienić zdanie, jeśli w końcu zdołam wcisnąć gdzieś zaległy seans jej debiutu, który akurat w bliskiej teamatyce jej ostatniego filmu był osadzony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz