czwartek, 19 maja 2022

The Fugitive / Ścigany (1993) - Andrew Davis

 

W Polsce Ścigany zaistniał nie tylko jako w swojej kategorii stylistycznej świetną produkcję kina akcji, wespół kryminał doskonały, ale też za sprawą kultowej frazy z kiczowatego Kilera Juliusza Machulskiego. To pewnie pomogło w jeszcze większym spopularyzowaniu tytułu, który sam bez tego wsparcia i tak zrobił sporo szumu. Klasyczna formuła z lat dziewięćdziesiątych, łącząca względnie ambitną rozrywkę z ogromnym potencjałem blockbusterowym. Być może skrótowo traktuje pewne wątki i posiada dziury logiczne, ale jeśli chodzi o podkręcanie uwagi widza i zdobywanie jego sympatii, to już jest wzorcowym przykładem skuteczności. Trudno nie kibicować błyskotliwie inteligentnemu, ale nieco ciapowatemu doktorowi Kimble w walce o życie i konfrontacji ze ścigającym go zastępcą Szeryfa Federalnego. Ciężko nie zachwycać się rolami Harrisona Forda i Tommy'ego Lee Jones’a i nie traktować dzisiaj tytułu jako książkowego przykładu gatunku, który od lat już nie osiąga podobnych sukcesów, lub wręcz jego praktykowanie zostało zarzucone. W swojej kategorii złoto, które całkiem nieźle znosi upływ czasu. A może moja wyrozumiałość to tylko sentyment do ironicznego poczucia humoru szeryfa? Z pewnością, bo jak spojrzeć chłodno wyszedł wypisz wymaluj nowy Rambo, tylko że mniej tu strzelają i zbieg to nie weteran wojenny, tylko chirurg naczyniowy, starający się oczyścić z podejrzeń i znaleźć mordercę swojej żony. 

P.S. Ten gość (jakbym nie mógł wprost napisać Andrew Davies) miał swoje pięć minut na szczycie kina hollywoodzkiego, dzięki zaistnieniu w kinie klasy B za sprawą sukcesu filmu ze Stevenem Seagalem. Nico ponad prawem mam oczywiście na myśli, a po spieniężeniu popularności Ściganego jeszcze dwóch mocnych tytułów. Reakcja łańcuchowa to raz, dwa Morderstwo doskonałe, a później nie wiem, albo zniknął, albo poszedł w popelinę, która akurat już nie wypłynęła na szersze wody.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj