Zmontowany niewątpliwie wybornie - na wstępie z wyczuciem wplatając autentyczne archiwalne zdjęcia o społeczno-politycznym kontekście czasu i miejsca. Dalej też ładnie się owymi archiwaliami historię jednej rodziny i w tle ówczesnego ejtisowego Paryża przeplata i w ogóle to duży walor Pasażerów nocy, ta strona wizualna, która przez rozmycia i z lekka ziarnistą fakturę dalekiego od sterylności, nawiązującego do epoki obrazu, staje się nie tylko specyficznie hipnotyzująca, ale i bardzo prawdziwa. W poetyckim tonie o codzienności, między innymi o jednej decyzji i pojawieniu się w przełomowym momencie życia wrażliwej intelektualnie rodziny, na chwilę nowej, w kryzysie bezdomności i zagubienia tkwiącej młodej osoby, której obecność odciska na jej członkach istotne piętno i prowadzi do dodatkowych komplikacji, ale też przede wszystkim uczy pokory i daje jakiś rodzaj ulotnej romantycznej nadziei. Niezwykle kojący, jakby nieśmiały seans, który płynie i najsilniej oddziałuje o późnowieczornej, lub wręcz nocnej porze. Z obfitą dozą empatii, czule i bez pośpiechu, nieco pozornie powierzchowne, bez potrzeby posiłkowania się dzieleniem włosa na czworo opowiadanie o złożonych relacjach rodzinnych w filmie dla duszy, o duszy rozterkach - potrzebach emocjonalnych okresu dorastania i w świecie dorosłych o powikłaniach związanych z emocjonalnymi załamaniami po rozpadzie związku. Innymi słowy żadnych nadzwyczajnych twistów, tylko zwykłe kameralne wydarzenia ubrane w niedzisiejszą, sentymentalną formę filmową, a urzeka i stąd usprawiedliwione są porównania zawodowej krytyki do klasyki francuskiego kina artystycznego - kina Rohmera i Rivette’a, kina zaiste koneserskiego, więc naturalnie uniwersyteckich porównań i opracowań głębokich z mojej strony się nie spodziewajcie. Mnie jako laika urzekła nieprzesadzona stylizacja i charakteryzacja (miejsca, ludzie) oraz oczarowało mnóstwo ciepła i nostalgii z istotnym wpływem idealnie spójnej muzyki, a dokładnie też kilku piosenkowych standardów na rytm. Ponadto klamra zawarta w poniższym cytacie - że „Pozostanie to czym byliśmy dla innych, skrawki, fragmenty nas, które jak sądzili zdołali podejrzeć. Będą marzenia o nas które karmili, a My nigdy nie byliśmy tacy sami. Byliśmy zawsze wspaniałymi nieznajomymi - pasażerami nocy, których wymyślali niczym ulotne cienie w starych zapomnianych lustrach sypialni”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz