Współczesna Francja i społeczne problemy tejże europejskiej potęgi z nietypowej perspektywy i w oryginalnym ujęciu. Kilku wyrazistych bohaterów, których losy przypadkowo się splatają i historia ich pokręconych relacji, bez posiłkowania się standardowymi spektakularnymi chwytami mozolnie nabiera bardzo intensywnych rumieńców. Przede wszystkim postacie, niby takie zwyczajne, a jednak fascynujące, bowiem w nich scenarzysta scalił ekscentryzm, karykaturalność i wprost błazenadę z mądrością szarego anonimowego człowieka. Powiązał kilka gatunków - w jednej osobliwej komedii odważne sceny erotyczne, poważne kwestie intymnych relacji (miłość i zazdrość), stosunki społeczne, w tym te łamiące szablonowe nastawienie do problemu masowej emigracji, a to wszystko ujęte i zagrane zostało typowo po francusku, w tradycji lekkiego francuskiego kina, czyli jednocześnie z przesadą i z dystansem, więc można by powiedzieć, iż pozornie niespójnie, a jednak na swój groteskowy sposób fascynująco. Nieoczywista optyka jednak jego głównym walor, satyryczne spojrzenie na niby oczywistości, łamanie stereotypowego postrzegania ludzi i ich światopoglądu, który przecież nie jest wyłącznie ślepo zapatrzony w pakietowe przekonania. Przez to frapujący i poprzez swój humanistyczny wymiar niezwykle pouczający, a zakładam iż w wymiarze intencji na pół serio pół żartem moralizatorski. Niezwykły, bardzo inteligentny film, w formule quasi farsy, który sprzed ekranu spłoszy widza topornego, może też ściśniętego gorsetem poprawności politycznej intelektualistę, a oczaruje wszelkich poszukiwaczy świeżego, zdystansowanego spojrzenia, mimo że nie korzysta z jakichkolwiek przełomowych rozwiązań technicznych czy warsztatowych. Taki to przykład paradoksu, że Alain Guiraudie skorzystał z własnego pomysłu karkołomnego i co rusz robił fikuśne fikołki, a wyszło mu naprawdę realistycznie. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz