Smutny, bo o przygnębiającej historii był to seans. Technicznie taka sterylna produkcja, poprawnie skrojona pod potrzeby widza lubującego się w amerykańskich thrillerach, którym bliżej do maniery serialowej niż kinowego blockbustera i daleko też do jakiejkolwiek wyjątkowości. Sporo kiedyś w takim tonie w latach dziewięćdziesiątych się kręciło, potem podobne tytuły straciły chyba popularność, a dzisiaj netflixowa rzeczywistość ożywia kryminalną niszę, dlatego też The Good Nurse traktuje jako pewną ciekawostkę i trudno mi zdecydować czy mi się podobało czy jednak nie. Rzemiosło reżyserskie dobre, ale do bólu poprawne, więc mieszane uczucia się pojawiają, bo oglądało się dobrze, ale chciałoby się czegoś więcej ponad szablonową realizację, jednako też dawno nie oglądając tak czystego gatunkowo thrillera, potrafię docenić, że ktoś starannie zabrał się za bardzo klasyczną formę i co tu kręcić, utrzymał moje zainteresowanie przez bite dwie godziny. Poza tym Eddie jest świetny i Jessica fantastyczna, więc zamiast się niepotrzebnie czepiać, polecam takie standardowe "true crime".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz