a w perspektywie czasu
odsłoni jego bogactwo. I tak właśnie się stało - brak w większości ewidentnych
przebojów pozwolił Katatonii na zabawę aranżacjami do odkrywania po
wielokrotnym obcowaniu z płytą. Album sprawia wrażenie skrytego, nieśmiałego
dającego szansę na odkrycie czegoś niezwykłego tylko osobom wytrwałym, tym co w
muzyce cenią nie tylko fasadę ale przede wszystkim wielowarstwowość ukrywaną
pod nią. Cieszę się "okrutnie", że grupa po raz kolejny pokazała w
obrębie swojego stylu nową jakość i to nie w sposób banalny, a wysmakowany,
poruszający i nietuzinkowy. Nie mogę jednak zrozumieć jak taką perełkę idealnie
dopełniającą całość jak Second zostawili jedynie na wersje limitowaną. Ten
album bez tego kawałka na zakończenie byłby jak The Great Cold Distance bez
Journey Through Pressure czy Night is the New Day bez Departer!
Piękny album.
OdpowiedzUsuń"Second" to chyba jedyny dobry utwór z DEK. Katatonia straciła swoją wiarygodność, szczególnie poprzez wokale. Stały się zbyt dopracowane, nie mają już, typowego dla Jonasa, depresyjnego wydźwięku, co sprawiło, że to teraz zespół jak każdy inny.
OdpowiedzUsuńJa go odkryłem, choć pierwszy kontakt euforii nie przyniósł. :) Jękliwy Jonas robi postępy w kwestii warsztatu albo też studio czyni cuda - jedno z dwóch. :)
Usuń