Druga część
podsumowania obiecana i zobowiązanie dotrzymane! Poniżej kilka tytułów jakie w
poprzednim roku udało mi się zobaczyć, które jednak pomimo w większości
przypadków wielu walorów ustępują odrobinę obrazom opisanym w jedynce – zatem
jedziemy:
SALA SAMOBÓJCÓW –
świetne role Kuleszy i Pieczyńskiego plus historia żywcem pewnie ze
współczesnych realiów sfer wyższych wyjęta. Przestroga to też dla pokolenia
mojego, szczególnie tych co brzuchy pełne najnowszymi osiągnięciami techniki
motoryzacyjnej wożą by zaangażowanie w wychowanie
latorośli na poważnie potraktowali!
DRZEWO ŻYCIA –
gdyby nie te przeintelektualizowane, tajemnicze, burzące dynamikę produkcji
sceny byłoby to dzieło niemal epokowe. Intrygujący obraz do odkrywania i
delektowania się – tylko na cholerę te animacje!!!
WOJOWNIK – jakby
twórcy w rozkroku stanęli pomiędzy Rocky’m, a Zapaśnikiem. Wtórna do bólu
historia ze wspaniałym aktorstwem – wszystkich bez wyjątku, a takiego
dojrzałego Nicka Nolte mógłbym oglądać bez końca!
CONTAGION – EPIDEMIA
STRACHU – przeleciał i tylko sporo niedosytu pozostawił, a od takiego anturażu
reżysersko-aktorskiego więcej można było oczekiwać.
MELANCHOLIA – Lars
Von Trier i wszystko jasne! Kochaj albo nienawidź – trudno tu o półśrodki. Choć
film trudny i w wielu momentach dla mnie niezrozumiały doceniam świeże
podejście do tematu, aktorskie wyrafinowanie i to co dla mnie najciekawsze – te
piękne, fascynujące mozolne przepełnione prawdziwym artyzmem ujęcia! A jednak
ja mam w stosunku do Pana artysty wyważony stosunek ;)
WYMYK – kolejny
polski zeszłoroczny obraz na wysokim poziomie. Relacje ludzkie, więzy rodzinne,
lęk, bezsilność, bezradność w obliczu tragedii.
LĘK WYSOKOŚCI –
odrobinę kwadratowy, schematyczny Dorociński w dojrzałej, bogatej emocjonalnie
historii.
RESTLESS – nie
wzbudził zachwytu jednak bardzo wyraźnie dał do myślenia!
KAZNODZIEJA Z
KARABINEM – ważki temat, dobra solidna produkcja położona przez kwadratową,
toporną grę Gerard’a Butlera. Jak twórca wspaniałego Marzyciela mógł wybrać
taki antytalent!!!
CZARNY CZWARTEK –
JANEK WIŚNIEWSKI PADŁ – solidna produkcja, w bardzo surowy, oszczędny sposób
oddająca klimat przedstawianych wydarzeń. Niestety niesmak pozostawiła
drewniana bez wyrazu Pani Honzatko i tutaj nawet lokalny patriotyzm nie jest w
stanie zmienić mojego krytycznego odczucia.
MROCZNY RYCERZ
POWSTAJE – spektakularny o zauważalnie większych ambicjach intelektualnych
jednak nadal to tylko schematyczna historia o super bohaterze.
DOM SNÓW – jakie to
„przewrotne” ha ha! Tyle, że pomysły przetrawione i wydalone kilkukrotnie przez
innych twórców takich kinowych pocisków. Chyba tylko Alejandro Amenabar’owi
udała się ta sztuczka kapitalnie. Uwaga - żeby nie zdradzać fabuły nie
poszukiwać o jaką produkcje mi chodzi! To może zostaniecie zaskoczeni ha ha ha!
DORWAĆ GRINGO –
twardziel Gibson powraca – ino taki oklapły, sflaczały ze zmęczoną twarzą. A
miało być tak mocarnie :(
CZAS WOJNY – takie
to przesłodzone i mdłe chociaż trzeba przyznać bardzo przyjemne dla oka.
HUGO I JEGO
WYNALAZEK – solidne kino familijne jednak z pewnością nawet nie zahaczające o
oscarowe nominacje. A jednak…
PROMETEUSZ –
wydmuszka w spektakularnym opakowaniu, a miało być takie udane nawiązanie do
klasyki.
Na koniec
największe ubiegłoroczne zawody o których chce mi się jeszcze coś napisać,
reszta kału niech przepadnie!!!
SPADKOBIERCY –
kolejna oscarowa pierdoła – już całkowicie nie rozumiem za co przyznaje się w
wielu przypadkach te nominacje?
TOŻSAMOŚĆ –
toporna, przewidywalna konstrukcja z jedynie przyciągającym europejskim klimatem
oraz klasową epizodyczną rolą Bruno Ganz’a.
RYTUAŁ – obiecuje
sobie, że takich kup nie będę oglądał – nie daje rady dotrzymać tej obietnicy
od lat przyciągany klimatem i specyficzną, malowniczą scenografią, a później
żałuje czasu, oj żałuje bo wartość artystyczna tego żadna!
ZABÓJCZY JOE –
takie to dla mnie dziwne, odpychające, niesmaczne nawet, ale może się nie znam!
Na pewno nie moja nisza.
COSMOPOLIS – ja
tego filmu nie rozumiem, tyle i tylko tyle!
BABY SĄ JAKIEŚ INNE
– jadą pieprzą banały, jadą atakują niezrozumiałe odloty. Ależ ten Koterski
zdziadział, aż przykro oglądać
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz