tości wszelkie łajają. Brzmienie, jakby czas cofnąć, brudne, zadymione w oparach woni słodkiej
utytłane. Wokal, anty śpiew co nie odstrasza, a obłędu swoistego całości
dodaje i sama muzyka - archaiczna w konstrukcji jednak z takim
"wdziękiem", smakiem poprowadzona, że te ograne już często pomysły
nowym blaskiem powalają, apetyt na jeszcze ogromny rozbudzając. Refleksja taka
się narzuca - jakie to życie przewrotne być potrafi, kiedy Sabbath w składzie
pierwotnym po latach wielu w tajemnicy nad nowym krążkiem pracują, z
oczekiwaniami niewiarygodnymi zmierzyć się muszą, epigoni znienacka wyskakują
co zadanie im utrudniają, poprzeczkę niewyobrażalnie podnosząc. I coś mi tu
intuicja podpowiada, że taki oczekiwany poziom wysoki przy kolejnym albumie
tylko Orchid osiągnąć może!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz