Dawałem chyba ostatnio do zrozumienia, iż rozczarowany obecną postawą i pomysłem na przyszłość ekipy Phila
Anselmo aby poczucie zażenowania nią zmyć, powracam bardzo często do
klasycznych już albumów Down, w szczególności do A Bustle in Your Hedgerow, żeby
swoje zęby móc zatopić w szlachetnej potrawie. Wszak pomimo, iż prosty ze mnie
osobnik w muzycznej niszy od przekąsek czy fast foodów zdecydowanie bardziej wolę wyszukane dania. Dla mojego ośrodka słuchu
pierwsza z czterech epek to nic innego jak w pośpiechu, „na kolanie”
przygotowany, nie da się ukryć odżywczy jednak bez walorów smakowych substytut
ich twórczości, taki zwyczajny szybki posiłek. Najem się jednak potem perypetie
żołądkowe mam, mdłości i wzdęcia - ogólne poczucie dyskomfortu. Inaczej
całokształt A Bustle in Your Hedgerow trawie! Już sam wygląd zewnętrzny tej
potrawy jest atrakcyjny, odpowiednio formę podkreślający, wysmakowany,
intrygujący. Nie inaczej z samymi składnikami – wszystko z pewnego klucza
dobrane, świeże, atrakcyjne, nie pozwalające jednej nucie smakowej zdominować
całości. Mamy tu zatem konstrukcje przemyślaną od początku do końca samego,
zawierającą pierwiastki zarówno klasycznego stonera, elementy doomu czy nawet
w niewielkim stopniu sludge'u. Dodatkowo wszystko podlane odpowiednio
intensywnie specyficznym nowoorleańskim bluesem, akustycznymi i incydentalnie
klawiszowymi brzmieniami. Rozbudowane przeciągające punkt kulminacyjny lub z
dużą częstotliwością go osiągające kompozycje sąsiadują z monolitami czy dynamicznymi
ciosami. Maszyna napędzana sekcją rytmiczną w pozorny sposób wrażenie pewnego
chaosu uzyskuje, dla wprawnego jednak ucha mozaikę niezwykle atrakcyjną,
ponadczasową tworzy. I wiem co piszę, z autopsji bowiem sam po pierwszych z tym
albumem kontaktach jakąś wielką miłością do niego nie zapałałem – rozjeżdżające
się, bezładem pierwotnie zalatujące struktury odrobinę odpychały. Czasu niejako
potrzebowałem, osłuchania się z nimi aby założony porządek rzeczy w odbiorze
moim uzyskały. Trwał ten proces chwilę, jednak w żadnym stopniu nie był on
bezcelowy - forma konsekwentnie osiągnięta przez Down nagrodziła wszelkie
pierwotne trudności. Wszystko tu doskonale zbilansowane się zdaje, dopełnione
kapitalnym wokalnym warsztatem. Anselmo, na dwójce bowiem według odczucia
mojego pokazuje wszelkie odcienie i barwy jakimi jego głos dysponuje – od
pomruków, niemal czystych tradycyjnych fraz po markowy ochrypły ton czy pełne
pasji wściekłe wrzaski. W ogólnym odbiorze krążek to wysoko kaloryczny, jednak
tych pustych oszczędzający, skupiający się jedynie na takich co dynamiki i
energii mojemu organizmowi skutecznie od lat dostarczają. Niestety od jakiegoś
czasu po każdorazowym kontakcie z dwójką smutna obecna rzeczywistość studyjna
grupy, wątła forma twórcza tych przecież utalentowanych muzyków smuci. Nie jest
w stanie przecież The Purple w żadnym stopniu równorzędnej walki z A Bustle in
Your Hedgerow nawiązać. Apel rozpaczy zatem jako zawiedziony fan w przestrzeń
wysyłam! Opamiętajcie się panowie porzucając prace nad rozległym projektem
kilku epkowym i nagrajcie album z prawdziwego zdarzenia! Nie rozmieniajcie
swojej klasy na drobne!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz